Wrzawa fanów, radość sportowców, muzyka, huk motorów, błyski fleszów, a nawet chlupot wody. Prawdziwa arena wydarzeń, konferencji i koncertów.
Chyba każdy, dzięki telewizji, był na Narodowym. Trybuny i płyta to jednak nie wszystko. Zajrzeliśmy tam, gdy było cicho i szykowano go na kolejną imprezę. Przez gąszcz korytarzy, wind i przeróżnych pomieszczeń PGE Narodowego prowadzi nas pani Monika Borzdyńska, rzeczniczka prasowa. – W czasie wydarzenia na stadionie niektórzy z obsługi pokonują nawet 20 kilometrów – mówi pani Borzdyńska. To mniej więcej tyle, ile piłkarz przebiegnie w czasie meczu. – Aby okrążyć stadion, trzeba przejść jeden kilometr – dodaje. Gdyby policzyć długość schodów wewnątrz obiektu, wyszłoby w sumie 10 kilometrów na ośmiu poziomach. Cztery w górę i cztery w dół. Cały stadion, mieniący się z daleka biało-czerwonymi barwami, zajmuje powierzchnię dwóch hektarów. No to ruszamy, by obejrzeć miejsca, których widzowie czy kibice raczej nie oglądają.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.