nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 22.10.2018 16:00

Zwiedzanie i bieganie

Czasami życie układa się dziwnie. Na przykład tydzień temu dziadek z dziećmi zawołali mnie do samochodu, że jedziemy na wycieczkę. Szalałam, skakałam na wszystkich razem i każdego osobno. Chyba wiecie, że my- psy- potrafimy pokazać, jak bardzo się cieszymy. Od uśmiechniętego pyska po ogon wirujący jak szalony. Próbowałam usiąść w foteliku Zuzi, ale zostałam przywołana do porządku. Naciągnęłam szyję, by jak najszybciej się zorientować, dokąd jedziemy.

Poniedziałek, 22 października, 2018 r.

Hau, Przyjaciele!

Czasami życie układa się dziwnie. Na przykład tydzień temu dziadek z dziećmi zawołali mnie do samochodu, że jedziemy na wycieczkę. Szalałam, skakałam na wszystkich razem i każdego osobno. Chyba wiecie, że my- psy- potrafimy pokazać, jak bardzo się cieszymy. Od uśmiechniętego pyska po ogon wirujący jak szalony. Próbowałam usiąść w foteliku Zuzi, ale zostałam przywołana do porządku. Naciągnęłam szyję, by jak najszybciej się zorientować, dokąd jedziemy. Las, Czechowice? Hm, jakaś nieznana droga. Kuba czyta siostrze wesołą książeczkę z wyliczankami. Mała uczy się jej na pamięć, każde ma swój ulubiony wierszyk. Dziadek zatrzymał samochód na rynku w Toszku. Nie byłam zachwycona, bo musiałam iść na smyczy na dziedziniec starego zamku. Owszem, było co węszyć, ale zakazano mi kopać dołki, nie mogłam zbiec do głębokiej fosy, a najgorsze, że kilka razy musiałam na nich cierpliwie czekać zapięta do różnych słupów. A tu Zuzia wróciła ze zwiedzania pełna emocji, bo była w lochach, gdzie się mocno bała. Kuba opowiadał, że mógł nałożyć rycerski hełm oraz prawdziwą kolczugę. Miał w ręce topór, a siostra drewniane buty. Starałam się cieszyć z nimi, ale po cichu marzyłam o miejscu, w którym mogłabym poszaleć bez smyczy. Z figurką księżniczki Gizeli w ręce Zuzia wdrapała się na swój fotelik, Kuba podzwaniał pięknym dzwonkiem, a dziadek po krótkiej jeździe zatrzymał samochód na parkingu nad jeziorem w Pławniowicach. Smycz schowana, dla mnie plaża, szyszki, woda, słońce, przyjazne psy, patyki rzucane do jeziora. Kuba pozazdrościł mi kąpieli i oto sam wszedł do wody. Dziadek zrobił zdjęcie, bo to rzadkość, by kąpać się w październiku. Świetna wycieczka, która zaczęła się dla mnie raczej trudno, ale zakończyła fantastycznie. Cześć, Koka

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..