Na pokładzie ORP Kościuszko wróciły do kraju szczątki Józefa Unruga i jego żony Zofii.
Józef Unrug był postacią niezwykle ciekawą i wybitną. Wspaniały dowódca i żołnierz. Choć z pochodzenia był Niemcem, to z wyboru Polakiem. Urodził się w 1884 roku jako Joseph Michael Hubert von Unruh. W czasie I wojny światowej dowodził niemieckimi okrętami podwodnymi, ale gdy tylko odrodziła się Rzeczpospolita wstąpił do niej polskiej Marynarki Wojenne. Od 1925 roku był dowódcą Floty. We wrześniu dowodził obroną skrawka polskiego wybrzeża, a po kapitulacji ostatniego punktu oporu, Helu, poszedł razem ze swoimi żołnierzami do niewoli. Z Niemcami w obozie rozmawiał tylko przez tłumacza, mimo że perfekcyjnie znał język. Tłumaczył władzom obozowym, że 1 września zapomniał niemieckiego. Pilnował aby oficerowie w niewoli nie ulegali zniechęceniu i bez nadziei i dbali o swój wygląd i postawę. Nie zgodził się przejść na stanowisko dowódcze do hitlerowskiej Krigsmarine. Po wyzwoleniu trafił do Marynarki Wojennej na zachodzie i pozostał na emigracji. Zmarł we Francji w wieku 88 lat, w 1973 roku. Jego wolą było aby być pochowanym wśród swoich podwładnych. 2 października 2018 roku, Admirał razem ze swoją żoną Zofią został pochowany na Cmentarzu Marynarki Wojennej w Gdyni.