. Podbiegałam co jakiś czas do nich i dowiedziałam się, że najpierw nie było Darii za wesoło. Uczestnicy obozu przybrali pozy luzaków, którzy nie uznają żadnych zasad. A ponieważ wcale tacy nie są, więc własny stres chcieli pokonać śmiejąc się i szydząc z osób, które wyróżniały się w tłumie. No i padło na Darię, że nie powinna być dziecinna, że rodzice o niczym się nie dowiedzą, że z życia trzeba czerpać jak najwięcej przyjemności, że nie powinna zachowywać się jak bohaterka średniowiecznych żywotów świętych.
Niedziela, 15 lipca, 2018r.
Hau, Przyjaciele!
Zabrzęczał telefon i roześmiana Paulina serdecznie witała Darię. Kuzynka spędziła tydzień na jakimś sportowym obozie, takim dla nastolatków, bez jednego nawet malucha. Przyjadą więc goście, dorośli zasiądą w altanie, ale Paulina zaraz zapowiedziała, że one z Darią mają w planie daleką wędrówkę przez pola, może aż do Żernicy. Świetnie, to najlepszy sposób, by dziewczyny mogły się wygadać, wyrzucić z siebie wszelkie wątpliwości, smutki, ale i radości. No i nikt tego nie usłyszy, nie weźmie pod obrady na forum rodziny. Bo na moją dyskrecję mogą liczyć. Zresztą, mam swoje sprawy związane z tropieniem śladów i bogate życie uczuciowe nastolatek niezbyt mnie interesuje. Czekałyśmy na gości przy furtce i zaraz ruszyłyśmy w pola, obiecując, że wrócimy na zakończenie Mundialu i ostatni mecz. Mam nadzieję, że zostanie dla nas dosyć ciasta. Dziewczyny nawet na mnie zerknęły, uznały, że to mam je pilnować, a nie one mnie. Podbiegałam co jakiś czas do nich i dowiedziałam się, że najpierw nie było Darii za wesoło. Uczestnicy obozu przybrali pozy luzaków, którzy nie uznają żadnych zasad. A ponieważ wcale tacy nie są, więc własny stres chcieli pokonać śmiejąc się i szydząc z osób, które wyróżniały się w tłumie. No i padło na Darię, że nie powinna być dziecinna, że rodzice o niczym się nie dowiedzą, że z życia trzeba czerpać jak najwięcej przyjemności, że nie powinna zachowywać się jak bohaterka średniowiecznych żywotów świętych. Ten ostatni argument dał naszej kuzynce nagle poczucie mocy. Nie stanęła przeciwko grupie, tylko poczuła wielkie zobowiązanie, by właśnie przez serdeczność, poczucie humoru, kpiny wprowadzić też inne wzory zachowania, inne tematy, zainteresowania. Ktoś proponuje picie piwa na ustronnej polance, a ona zaczyna tam właśnie budowę szałasu, w którym chcą z koleżanką nocować. Obozowicze powoli do nich dołączali, udzielał się im ich entuzjazm. To był niezwykły, przełomowy wieczór, a potem to już burza mózgów i oto zblazowana najpierw młodzież zrzuciła maski i po prostu dobrze się bawili. E tam, ja mam najlepiej, bo zawsze dobrze się bawię. Cześć. Astra