Kuba Błaszczykowski może zostać trzecim reprezentantem kraju, który po raz setny zagra w reprezentacji.
Urodzony 14 grudnia 1985 roku w Truskolasach zawodnik zadebiutował w kadrze narodowej ponad 12 lat temu (28 marca 2006 roku) w wygranym 2:1 w Rijadzie towarzyskim spotkaniu z Arabią Saudyjską.
Dwudziesty piąty mecz w reprezentacji rozegrał w Pradze z Czechami w eliminacjach MŚ 2010 (0:2). Pięćdziesiąty - w Klagenfurcie ze Słowacją tuż przed Euro 2012 (1:0), a np. siedemdziesiąty piąty – jesienią 2015 roku w Warszawie z Islandią (4:2). Ale to nie one były najważniejsze w jego karierze.
Miał być wielką nadzieję Polaków na Euro 2008, został powołany przez ówczesnego selekcjonera Leo Beenhakkera na turniej w Austrii i Szwajcarii, jednak w ostatniej chwili – z powodu kontuzji – został zastąpiony przez Łukasza Piszczka.
Cztery lata później, gdy był już kapitanem kadry, wystąpił w mistrzostwach Europy w Polsce i na Ukrainie. Biało-czerwoni nie wyszli z grupy, ale piękny gol Błaszczykowskiego w meczu z Rosją w Warszawie (1:1) przeszedł do historii polskiego futbolu.
Bardzo trudny był dla niego rok 2014. Nie dość, że z powodu kontuzji kolana bardzo długo nie grał (w kadrze nawet ponad półtora roku), na to dodatek przestał być kapitanem biało-czerwonych. Selekcjoner Adam Nawałka zmienił zasady przyznawania opaski – dotychczas zakładał ją piłkarz z największą liczbą meczów w drużynie narodowej. Od grudnia 2014 na stałe został nim Robert Lewandowski.
Błaszczykowski wciąż był jednak ważnym piłkarzem dla zespołu narodowego. Mimo niezbyt wielu meczów w swoim ówczesnego klubie, Fiorentinie, pojechał z kadrą na Euro 2016 we Francji. A tam z dorobkiem dwóch goli – z Ukrainą i Szwajcarią - okazał się najskuteczniejszym polskim piłkarzem.
Futbol bywa jednak okrutny – bohater biało-czerwonych nie wykorzystał decydującego rzutu karnego w konkursie "jedenastek" w ćwierćfinale z Portugalią i Polacy musieli wracać do kraju.
Pojawiły się obawy, że być może to ostatni wielki turniej tego piłkarza, ale kadra bez problemu awansowała do mistrzostw świata w Rosji, a Błaszczykowski wystąpił we wszystkich 10 meczach kwalifikacji. Najszczęśliwsze okazały się dla niego potyczki z Armenią – w Warszawie asystował przy golu Lewandowskiego w ostatniej sekundzie na 2:1, a w rewanżu w Erywanie strzelił jednego z goli (6:1).
Od listopada znów miał problemy zdrowotne, nie grał pięć miesięcy w swoim VfL Wolfsburg, ale zdążył wyleczyć się na mundial. Na dodatek w ostatnim sprawdzianie – z Litwą w Warszawie (4:0) – zdobył bramkę, jakby na przełamanie - z rzutu karnego.
Mistrzostwa Europy w 2012 roku, a zwłaszcza cztery lata później pokazały, że Błaszczykowski – bez względu na swoją sytuację w klubie – jest jedną z wiodących postaci drużyny narodowej. W wielkich turniejach dostaje skrzydeł i między innymi dlatego Nawałka bez wahania znów po niego sięgnął przed mistrzostwami świata w Rosji, prawdopodobnie jedynym mundialem w karierze doświadczonego piłkarza.
Błaszczykowski we wtorek może zostać trzecim reprezentantem kraju, który po raz setny zagra w reprezentacji. Liderem klasyfikacji wszech czasów pod tym względem jest Michał Żewłakow z 102 występami. 100 oficjalnych meczów w biało-czerwonych barwach ma w dorobku Grzegorz Lato.
Gdyby na mundialu polska drużyna dotarła do ćwierćfinału, granicę stu spotkań z orzełkiem na piersi mógłby osiągnąć również Robert Lewandowski.