Koledzy ze mnie szydzą w okropny sposób, bo niby są nadmiernie uprzejmi, wręcz jakby byli mną zainteresowani, ale to wielka kpina i szyderstwo. Inna z koleżanek powiadomiła wychowawczynię, ale wybronili się, no teoretycznie nic złego nie robią. Jestem już kłębkiem nerwów, nie wiem, co robić. W dodatku katechetka powiedziała, że nie wolno nikogo nienawidzić, a ja już prawie nienawidzę. Siódmoklasistka
Patrząc na problem od strony dorosłych, to przecież chłopcy nic strasznego nie robią. Teraz przeczytaj uważnie to zdanie: "w tej sprawie zderza się dziewczęca nadwrażliwość z chłopięcym poczuciem humoru"
Otóż najlepiej totalnie ich zachowania lekceważyć. Gdy będą bardzo męczący, to ziewaj i mów, że ich zachowanie Cię nudzi. Ale najlepiej mów, by skończyli z tym dziecinnym zachowaniem. No i śmiej się. Bo tego oni absolutnie nie chcą- nie chcą być oskarżeni o to, że są dziecinni i nie chcą, byś się śmiała. Podejrzewam, że chłopcy naprawdę nie rozumieją, że robią coś złego, że powinni koleżanki zostawić w spokoju. Oni chcą się dobrze bawić, oni się cieszą, gdy koleżanki się wściekają, są zawstydzone, szukają pomocy, denerwują się. Zrobią dużo, by IM BYŁO WESOŁO!
Wygrasz, jeśli będziesz się dużo śmiała. Oni coś mówią, a Ty się śmiejesz i mówisz głośno "ależ ty jesteś zabawny", „nie rozśmieszaj mnie" "dawno się tak nie śmiałam"
Inna metoda to uśmiechać się tajemniczo, spoglądając na nich, obserwować z rozbawioną miną. Bo oni górują, gdyż się z Ciebie trochę śmieją. Więc Ty też się z nich śmiej. Oni nie chcą nikogo wykańczać, oni chcą się tylko dobrze bawić. Katechetka ma rację, że nie powinniśmy nikogo nienawidzić. Poza tym, nienawiść niszczy tego, kto nienawidzi. Chłopcy z Twojej klasy są po prostu dziecinni, chcą się śmiać, ale nie mają żadnej wrażliwości. Może Ty nie masz brata, może oni nie mają sióstr.
Zadaj pytanie: