Takie słowa mogły niedawno wypowiedzieć dziewczyny z czterech krajów: Chin, Szwecji, Korei Południowej i Rosji.
Chinki Wu Meng i Zhang Kexin specjalizują się w wykonywaniu ewolucji w śnieżnej rynnie. W Pjongczangu wystąpiły w narciarstwie, a konkretnie w half-pipie. Ich rówieśniczka ze Szwecji, Jennie-Lee Burmansson, też jeździ na nartach, ale w konkurencji zwanej slopestyle. Z kolei Koreanka Kim Ha-Nul na łyżwach kręci niesamowite piruety. A Rosjanka Alina Zagitowa na trzy miesiące przed szesnastymi urodzinami została mistrzynią olimpijską i… rekordzistką świata w jeździe figurowej na lodzie. – Nie mogę w to uwierzyć – powtarzała po swoim występie. W nagrodę zafundowała sobie lody. Alina mieszka w Moskwie ze swoją babcią. Na lodzie zaczęła ćwiczyć, jeszcze zanim skończyła pięć lat. Jej tata trenował wtedy hokeistów, a mama uwielbiała gimnastykę artystyczną. Na olimpijskim profilu internetowym Aliny czytamy: „W moim charakterze leży to, że im trudniej, tym lepiej dla mnie”. W Korei Rosjanka nie pobiła jednak rekordu wiekowego. Najmłodszą zimową mistrzynią olimpijską nadal jest Amerykanka Tara Lipinski. Będąc 15-latką, o dwa miesiące młodszą od Aliny, 20 lat temu wywalczyła na lodowisku medal.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.