Daria wyjrzała przez okno. „Poczekajcie jeszcze chwilę, bo mój kochany mały braciszek właśnie się miota i nie potrafi się zdecydować, czy jedzie z nami, czy zostaje”. Ton głosu i mina starszej siostry nie zostawiały wątpliwości, że jest wściekła, że jej cierpliwość właśnie się kończy.
Niedziela. 11 marca, 2018r.
Hau, Przyjaciele!
Po kościele Pan podrzucił Paulinę i mnie do cioci Ani, do kuzynki Darii. Skończyły się mrozy i dziewczyny postanowiły przejechać rowerami wszystkie ścieżki Lasu Łabędzkiego. Stanęłyśmy w ogrodzie i dzwonkiem przywoływaliśmy kuzynostwo. Daria wyjrzała przez okno. „Poczekajcie jeszcze chwilę, bo mój kochany mały braciszek właśnie się miota i nie potrafi się zdecydować, czy jedzie z nami, czy zostaje”. Ton głosu i mina starszej siostry nie zostawiały wątpliwości, że jest wściekła, że jej cierpliwość właśnie się kończy. Usłyszeliśmy płacz i krzyk wujka. Oj, po co tak psuć niedzielę? Paulina oparła swój rower o murek i weszliśmy w środek rodzinnej awantury. „ Cześć wszystkim!” zawołała z uśmiechem Paulina. „Mateusz, mam coś dla ciebie, mądrość, której sama muszę nauczyć się na pamięć”. 8-latek przetarł oczy i spojrzał na pierwszą dzisiaj osobę, której jeszcze nie zdążył zdenerwować. „W każdym wyborze jest coś niewybranego. Trzeba zaakceptować niewybrane w wybranym.” Daria prychnęła z lekką pogardą. „Daj sobie spokój z takimi mądrościami. Mati tego nie zrozumie.” „A właśnie, że rozumiem. Chcę z wami jechać i muszę wiedzieć, że może chwilami będzie pod górkę i będę zmęczony, a wy nie będziecie chciały na mnie czekać.” Ciocia chwyciła notes i zapisała tę złotą myśl. Paulina podyktowała nawet rozwinięcie, że w każdej miłości jest coś niekochanego. Ależ cioci się to spodobało. Ale już kuzyn stał gotowy do drogi, już wujek pompował ich rowery. Wyprawa była fantastyczna, a kondycje wyrównane i jeszcze zdążyliśmy na transmisję skoków narciarskich. Oni przeżywali, a ja drzemałam. Cześć, Astra