Paulina nie poszła do szkoły. Gorączka i ból gardła zmusiły ją do leżenia. Nie wyglądała jednak za zasmuconą. Posłusznie połknęła dawkę tabletek, zdrzemnęła się, bo przecież wie, że ja czuwam i może spać, ile tylko chce.
Środa, 7 marca, 2018r
Hau, Przyjaciele!
Paulina nie poszła do szkoły. Gorączka i ból gardła zmusiły ją do leżenia. Nie wyglądała jednak za zasmuconą. Posłusznie połknęła dawkę tabletek, zdrzemnęła się, bo przecież wie, że ja czuwam i może spać, ile tylko chce. Około południa obudziła się, ale już bez gorączkowych wypieków. Sięgnęła po komórkę, chociaż mogła najpierw podziękować, że tak wiernie nad nią czuwałam. „He, he, my słodko spałyśmy, a Jadzia i reszta mieli sprawdzian z biologii”- no wreszcie mnie potarmosiła serdecznie i co najważniejsze, przeszłyśmy do kuchni. Moja miska zapełniła się mięsem z rosołu, a Paulina wzmacniała się zupą. Po chwili wpadła do nas Jadzia, cała roztrzęsiona. „ Strach mnie po prostu sparaliżował. Przecież ja to umiem, uczyłam się, jeszcze rano zaglądałam do notatek. Ale na przerwie Julka zasiała panikę, wkręciłam się, zresztą nie tylko ja i klapa. Muszę się natychmiast przyznać w domu, zanim ocena pojawi się w dzienniku i mama się wścieknie.” Gdy Jadzia nabierała oddechu, by skrytykować mocniej panią z biologii, Julkę- panikarę, swoją surową mamę, Paulina położyła jej palec na ustach. „Jaga, przecież tyle razy tłumaczyłyśmy sobie i obiecywały, że nie damy się wkręcać w szkolne lęki.” Przyjaciółka odepchnęła gwałtownie jej rękę. „Nie wymądrzaj się, gdy leżysz w cieple i ciszy. To była jakaś psychoza, wszyscy w to wpadli.” Ale po chwili ustaliły, że w poniedziałek razem pójdą zaliczyć materiał- jedna po chorobie, druga jako poprawka i cierpliwie będą w sobie zwalczały lęki, które nigdy nic dobrego nie robią, tylko mieszają i mieszają. No cóż, nie każdy jest tak odważny jak ja. Cześć, Astra