Norwegia i Niemcy – z tych krajów pochodzą największe gwiazdy sportów zimowych.
W niedzielę zakończyły się 23. zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Zgaszono znicz, który płonął od 9 lutego. W defiladzie podczas uroczystości zamknięcia igrzysk, sportowcy tańczyli, robili selfie. Polską flagę niósł startujący kilka godzin wcześniej pilot bobslejowej czwórki Mateusz Luty. W ciągu 16 dni ponad 2900 sportowców z 92 krajów rywalizowało w 102 konkurencjach. Najwięcej medali w historii zimowych igrzysk zdobyli Norwegowie: 14 złotych, 14 srebrnych i 11 brązowych. W sumie 39. O dwa krążki więcej niż dotychczasowi rekordziści – Amerykanie, którzy z olimpiady zimowej w Vancouver w 2010 roku przywieźli 37 medali.
Największe gwiazdy zakończonej olimpiady to Marit Bjoergen, Martin Fourcade, Johannes Klaebo i Ester Ledecka. Dla Marit Bjoergen to o tyle ważne, że to jej ostatnie igrzyska i „zakończenie ich w taki sposób, to coś niewyobrażalnego" – powiedziała zawodniczka, która w swojej karierze zdobyła 15 medali olimpijskich. W Pjongczangu jako jedyna zdobyła pięć medali. Nikt nie stawał na podium tyle razy, ile Bjoergen.
Dla naszej Justyny Kowalczyk prawdopodobnie były to również ostatnie igrzyska, i niestety, najmniej udane. W niedzielnym biegu na
Polacy wyjeżdżają z Pjongczang z dwoma medalami: złotym Kamila Stocha na dużej skoczni i brązowym drużyny skoczków. To znacznie gorzej niż w Vancouver i w Soczi, gdzie biało-czerwoni zdobyli po sześć medali.
W Pjongczangu startowała 62-osobowa reprezentacja Polski – największa w historii zimowych igrzysk
Kolejne zimowe igrzyska odbędą się za cztery lata Pekinie.