Poniedziałek, 29 stycznia, 2018r
Hau, Przyjaciele!
No i zaczynają się ferie. Jak to często się zdarza, Paulinie szkoda czasu na spanie. Zerwała się w miarę wcześnie, Kuba też już kończył śniadanie i zbierał się do wyjścia. Z Alą i grupą przyjaciół zaplanowali te 2 tygodnie pod hasłem „nauka i sport”. Dzisiaj uczą się u Łukasza, potem lodowisko, nauka i wieczorem basen. Jakoś nie usłyszałam nic na temat spaceru z wiernym psem. Trudno. Na szczęście Paulina wybrała się do babci. Umówiły się z kuzynką, że rozbiorą choinkę, wyniosą ozdoby, wysprzątają pokój na błysk, może nawet okna umyją, jeśli nie będzie padało. Czyli jest spacer i to w miarę daleki i jest wspaniały poczęstunek. W drodze omawiały sprawę Patrycji, której się wydawało, że jest zakochana w dwóch chłopakach, co jest niemożliwe. Jednak kuzynki skupiły się na tym, czy faktycznie są już gotowe do tego, by się zakochać, a właściwie pokochać. „Przecież jesteśmy na takim etapie, że myślimy głównie o sobie. Że fajnie mieć wpatrzonego w nas chłopaka, że cudownie móc mu się zwierzać i szukać u niego pociechy. No i jeszcze móc się przytulić, trzymać się za ręce i godzinami spacerować.” Ależ się rozmarzyły! Nawet wolniej szły i w końcu zamilkły. I w tym momencie minęli je ze śmiechem trzej koledzy z klasy. Pędzili na rowerach, ubłoceni, radośni, krzyknęli tylko cześć i już gnali dalej. Paulina roześmiała się wesoło i stwierdziła, że dla niej jeszcze nie nadszedł czas na chodzenie. Bo chyba nie rozumiałaby chłopaka, jego pasji, jego spojrzenia na wiele spraw. Nie wyobraża sobie, że mogłaby z nim rozmawiać tak, jak z przyjaciółkami. Chyba by umarł z nudów No i czy ona miałaby ochotę słuchać zwierzeń na temat jego pasji, problemów i marzeń? Gdy doszły do wniosku, że jeszcze nie czas, ruszyły z kopyta, że ledwo nadążałam. A u babci tryskały humorem, sprzątały jak nakręcone i zajadały się smakołykami tak łapczywie jak ja. Cześć. Astra