Środa, 10 stycznia,
Hau, Przyjaciele!
Ala uczyła się z Kubą od 3 godzin. Miałam wrażenie, że ich mózgi zaczną parować od namiaru wiedzy. Naukowa atmosfera udzieliła się też Paulinie. Siedziała przy biurku i długopis aż śmigał w notesie. Wiem, że Paulina prawie ze wszystkiego robi notatki, potem je przegląda kilka razy, a wraca do nich przed kartkówkami. Ale tyle godzin nauki to chyba przesada. Wyszłam spod kosza i przeciągnęłam się aż kości chrupnęły. Potężne ziewnięcie spowodowało, że Paulina wreszcie mnie dostrzegła. „Chcesz wyjść, tak?”- spytała. Hm, pewnie, prawie zawsze mam ochotę na spacer. „Wyjdę z Astrą”- krzyknęła w stronę pokoju brata- „potem może zrobię coś do jedzenia, bo zgłodniałam, a wy?” Ala oświadczyła, że chętnie się przewietrzy z Pauliną, a Kuba obiecał, że zaskoczy je czymś pysznym. Po chwili szybkim krokiem wędrowałyśmy w stronę alejek. Pierwsza dostrzegłam księdza Wojtka wracającego z ministrantami z kolędy. Ależ się śmiali, ależ było im wesoło. „A wy co takie zmarnowane?”- usłyszały dziewczyny. Zaczęło się narzekanie na sprawdziany, kartkówki, powtórki, nawał pracy. Uśmiech nie znikał z twarzy księdza. „Przestańcie, nie zepsujecie nam humoru. Chłopcy też muszą się na jutro przygotować do szkoły. Póki co się śmieją, bo dzisiaj przyświeca nam słynne zdanie z listu św. Pawła. Pamiętasz, Kamil, jak to było?” Cała trójka chłopaków wyskandowała z przekonaniem, że: „ nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości i trzeźwego myślenia.” Oj, ależ poczułam moc, po prostu musiałam pogonić wymyślonego wroga, bo aż mnie roznosiła energia. Cześć. Astra