Po oceanie rojącym się od rekinów drewnianym czółnem z białym żaglem przypominającym szczypce kraba płynął szczupły, brodaty mężczyzna. Spokojnie zbliżał się do wysp, które podobno zamieszkiwali niebezpieczni ludożercy.
Był 1869 rok. Po 130 dniach rejsu z portu w Hamburgu i przebyciu połowy kuli ziemskiej polski podróżnik Jan Kubary dotarł do zagubionego na południowym Pacyfiku Archipelagu Samoa. Stamtąd postanowił wyruszyć dalej, na jeszcze bardziej odległe wyspy Mikronezji. Nie wiedział, że pozostanie tam 27 lat, aż do końca życia, i że stanie się najsłynniejszym badaczem tego ginącego świata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.