Czołganie się pod drutem kolczastym, przedzieranie się przez kłujące rośliny, przechodzenie przez płot zagradzający drogę. I niemal żywego ducha na szlaku...
Znaleziony przypadkiem w internecie opis przejścia Szlakiem Jezusa przypominał raczej obóz survivalowy, a nie pielgrzymkę, i wcale nie był zachęcający. A jednak wyruszyłam na 65-kilometrowy pieszy szlak z Nazaretu do Kafarnaum. Razem z mamą. Przez pięć dni miałyśmy chodzić drogami, po których mógł kroczyć Jezus: „Gdy [Jezus] posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego” (Mt 4,12-13).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.