Czwartek, 7 grudnia, 2017
Hau, Przyjaciele!
Wczoraj wpadła do nas po zeszyty koleżanka Kuby, Ala. Przyszła ze swoim szczeniaczkiem, Kajem. Mały wszędzie zaglądał, rzucił się na mnie, by stoczyć walkę, wbijał ostre ząbki w moją sierść. Potem rzucił się do mojej miski a w końcu wszedł do mojego kosza i – o zgrozo- znalazł moją kość, jedną z tych, które dostałam od św. Mikołaja. Gościnność ma swoje granice, więc warknęłam ostrzegawczo. Kaj spojrzał zdumiony. W jego wzroku było tyle ufności. Zakręciłam się w kółko, nie wiedząc, co robić. „Hej, Astra, spróbuj pozbyć się egoizmu. Masz jeszcze resztki drugiej kości. Zajmij się nią, a Kajowi pozwól się cieszyć tym prezentem.”- Paulina wydobyła mój ukryty skarb. Na to maluch uznał, że z pewnością jest on lepszy niż kość, którą właśnie obgryzał. Zostawił mi ją, a sam zajął się tym ogryzkiem, który mi został z wczorajszej uczty. Faktycznie, warto być gościnnym. Ala wzięła zeszyty i zawołała swojego psiaka. Zostawił kość, gotowy na nową przygodę, bo dla takiego malucha każde wyjście to wielka atrakcja. Spoglądałam więc po chwili na obie kości. I po co były te nerwy i obawy? Niczego nie zostałam pozbawiona, a szczeniak przeżył chwile szczęścia. Poczułam się bardzo dobra, miałam ochotę pozachwycać się sobą, ale usłyszałam, jak Paulina czytała przez telefon ostatnie zdania ze swojego zadania z religii: Dobre uczynki, postanowienia adwentowe są bardzo ważne i pomocne w przeżyciu Adwentu. Jednak o wiele ważniejsze jest przylgnięcie do Boga, relacja z Nim. Trudno mi to zrozumieć, Najważniejsze, że mogłam stracić wielką kość, mogłam być pozbawiona resztek starej kości, a jednak do tego nie doszło, więc czuję się fantastycznie. Jak to dobrze, że nie muszę nad sobą pracować. Cześć. Astra