Wtorek, 5 grudnia, 2017
Hau, Przyjaciele!
Gdy Paulina wraca ze szkoły, to zaraz szuka muzyki. Na ogół puszcza ją dosyć głośno. Kuba woli nieco inną, używa raczej słuchawek. Ale jako pies mam bardzo czuły słuch, więc bywa, że docierają do mnie bardzo różne dźwięki. Pani, gdy tylko wchodzi do kuchni, natychmiast włącza swój ulubiony program radiowy. Z pokoju dobiega dźwięk programu telewizyjnego. Wiadomo, Pan musi wiedzieć, co się dzieje w świecie. No i zmiana. Wczoraj poczułam się wręcz nieswojo w podejrzanej ciszy. Dreptałam między pokojami dzieci, kuchnią i salonem. Każdy zajęty, każdy skupiony. A podczas kolacji Pani pytała, czy wszyscy czują, że faktycznie w ciszy można wiele spraw usłyszeć, dotąd zagłuszanych. „Pewnie dzięki tej ciszy usłyszymy, jak w mieszkaniu pojawi się św. Mikołaj”- uśmiechnęła się Paulina. „Ciekawe, które z moich marzeń spełni.”- spojrzała znacząco na rodziców. „Mam nadzieję, że dobry święty spełni moją prośbę, by przekazał mój prezent dzieciom potrzebującym.” Dodał Kuba. Siostra aż pisnęła. „Dlaczego nie powiedziałeś, że zrzekasz się prezentu? Jesteś egoistą, pysznym egoistą, wiedziałeś, że zaraz zrobiłabym to samo!” Paulina prawie płakała, a Kubie było bardzo głupio. „Sorry, niepotrzebnie się wygadałem.” Pani zapaliła świeczkę na adwentowym wieńcu i wzdychała znacząco. Bo zrobiło się nieprzyjemnie, wcale nie adwentowo. Z jednej strony bieganie na roraty, tyle dobroci, a potem pretensje i tajemnice. Poszłam do Pauliny, która smętnie spoglądała w okno i chyba czuła się po swoim wybuchu fatalnie. Przytuliłam się do niej, zdrzemnęłam, a śnił mi się sam św. Mikołaj podrzucający do mojego kosza piękną, wielką kość. Bo ja się absolutnie prezentów nie zrzekam. Cześć. Astra