Nie wiem, czy dawanie znaków dzwonkami podczas liturgii to wciąż jedna z ulubionych czynności ministrantów? Przypuszczam, że tak. Ma się wtedy poczucie pewnej władzy i jest się trochę ważnym. Przesadzam?
Spróbuję was przekonać, że mam rację. Ale może po kolei. Chodzi mi o takiego ministranta, który chwytając podczas liturgii za dzwonki, gong lub kołatki, daje wiernym sygnał do przyjęcia odpowiedniej postawy ciała. Tak, tak. Ciałem też się modlimy. Przypomnę krótko, że postawa siedząca oznacza gotowość słuchania, a klęcząca uniżenie przed Bogiem. Jak wiecie, Eucharystia nie jest jakimś nieuporządkowanym ciągiem gestów, znaków i postaw. Wszystko przebiega według określonego porządku. Pomagają w tym choraliści. Tak nazywamy ministrantów „od dzwonków”. To oni dają sygnał na początku Mszy. Wprawiają w ruch nieduży dzwon zamocowany przy zakrystii. I od razu jedna uwaga, Panowie Ministranci! Niektórym wydaje się, że im mocniej pociągną za dzwon, tym lepiej. A przecież nie o siłę tu chodzi. Wyobraźcie sobie, że w jednym z kościołów ministrant tak się przyłożył do dzwonienia, że jak pociągnął za sznur, to niemal wyrwał ścienną konstrukcję. Wszyscy się z niego śmiali, ale jemu wcale nie było do śmiechu. Co jeszcze robi choralista? Uderza w gong i używa dzwonków na przykład przed i po przygotowaniu darów, przed i po Przeistoczeniu oraz przed Komunią. Z doświadczenia wiem, że najwięcej wpadek z właściwym użyciem dzwonków choraliści mają zwykle na początku modlitwy eucharystycznej. Niektórzy wyglądają wręcz na zdezorientowanych. Czasem z pomocą przychodzi celebrans, który spojrzeniem, skinieniem głowy daje znak, by zadzwonić. Zachęcam, by jeszcze przed Mszą zapytać księdza, z jakiej modlitwy eucharystycznej skorzysta. Pozwoli to uniknąć niepotrzebnej paniki i stresu podczas liturgii. I jeszcze jedna moja rada. Niektórzy dzwonią jak popadnie. Nierytmicznie albo zbyt energicznie. Że się czepiam? Zgoda. Ale to naprawdę ważne, jak dzwonicie. Jeśli macie z tym problem, poproście starszych ministrantów albo księdza, by wam pokazali, jak należy to robić. Bo przecież trening czyni mistrza. Liczę na was, Panowie Ministranci!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.