Hau, Przyjaciele!
Życie toczy się w nieco innym tempie, bo oprócz Pauliny zarówno rodzice jak i Kuba starają się jak najczęściej być na nabożeństwach różańcowych. Siedzę wówczas na parapecie kuchennego okna i obserwuję parafian śpieszących do kościoła. Zapada zmierzch, ale ja czuwam, a co, taka moja rola. Dzisiaj telefonowała ciocia Ania, że wujek w szpitalu, więc Pani się zmartwiła i krzywym okiem spojrzała na uśmiechniętą córkę. „Kiedy jedziemy do wujka?”- spytała Paulina z niewinną miną, bo dobrze wiedziała, co mamę drażni. „Może w sobotę, bo jutro od razu po lekcjach pędzę do babci. A jak się uda, to przed różańcem zajrzę też do pani Anny.” Pani łypnęła okiem znad telefonu, bo próbowała porozumieć się ze swoją kuzynką. Niestety, ciągle zajęte. „Mam wrażenie, że coś Cię bardzo pochłania i jest to coś dobrego. Mogłabyś się podzielić, co?”- spytała mama. Paulina roześmiała się, a oczy wręcz sypały iskry. „To jest moja tajemnica różańcowa, ale tobie powiem, że skupiam się w tym tygodniu na 1 części, czyli na tajemnicach radosnych. Ciągle się wczytuję w odpowiednie fragmenty, a realizuję głównie tajemnicę nawiedzenia.” Pani w zamyśleniu trochę śmiesznie kiwała głową, wyrażając chyba pełne poparcie. „To co ja będę coś nowego wymyślała. Skopiuję i wkleję twój pomysł, córeczko.” W tym momencie zadzwoniła ciocia Ania i Pani skupiła się na rozmowie. My zaś wybiegłyśmy na krótki spacer. Cześć Astra