Hau, Przyjaciele!
Wieczorem zajrzała do nas Michasia. Jakoś rzadziej przychodzi ostatnio, bo przeżywa wielką przyjaźń. Siedzi z Marysią w ławce, spotykają się potem w domach i często razem robią lekcje. Zapisały się nawet na te same zajęcia. Dzisiaj Michasia weszła smętna i zrezygnowana. Okazało się, że przyjaciółka zachorowała i w szkole był koszmar, w domu pusto. „Nie miałam z kim siedzieć, do kogo się odezwać.” Paulina uśmiechnęła się serdecznie i pocieszyła dziewczynkę, że sama kiedyś też popełniała taki błąd. „Jaki błąd?”- zapytała sąsiadka zdumiona. „Bardzo często dziewczynki w waszym wieku zamykają się w przyjaźni na innych. Najpierw trzymały się kurczowo swojej mamy, a potem przyjaciółki. A to nie jest dobrze. W klasie masz kolegów i koleżanki, warto ich poznać, to żadna zdrada. Lepiej przerwy spędzać w większej grupie, tak jest nawet weselej." Michasia nie wyglądała na przekonaną. „A ty i Jadzia przyjaźnicie się od lat”. „Tak, ale mamy większy krąg przyjaciółek i mnóstwo koleżanek. Nie obrażam się, gdy Jadzia jedzie na zakupy z Kingą, a na angielskim siada z Zosią. Ona wie, że lubię jeździć do Darii, mamy swoje sprawy.” Spoglądałam raz na jedną, raz na drugą i byłam bardzo ciekawa, czy Michasia da się przekonać, że zamykanie się we dwie w ciasnej kapsule przyjaźni nie jest dobre. Padł nawet argument, że drugi człowiek nie może być sensem naszego życia. Bo to go ogranicza. Marysia i Michasia wiele tracą przez to, że nie kontaktują się z innymi. Potem padały konkretne rady, wspólnie kombinowały, jak to zmienić, ale nie bardzo słuchałam, bo zastanawiałam się nad sobą. Nie zamykam przed nowymi znajomościami, wszystko mnie ciekawi, ale jednocześnie pilnuję swoich spraw i mojej rodziny. Ale czy te mądrości odnoszą się też do nas, do psów? Muszę się zastanowić. Cześć, Astra