Hau, Przyjaciele!
Zadania zrobione, lektura na stoliku, zaraz zaczniemy czytać, czyli coś, co uwielbiam. Koc, lampa, przekąski, oby nie owoce. Przy ciastkach chyba lepiej się czyta, co nie? Mościłyśmy się obie, ja zerkam zadowolona na talerzyk z drożdżowymi rogalikami, a tu brzęczy telefon. Paulina niechętnie sojrzała na ekran, westchnęła i odebrała. „Cześć Natalia, co się dzieje?” Nastała cisza, widocznie koleżanka miała dużo do powiedzenia, z naszej strony padało tylko „oj, to nie tak”, „chyba przesadzasz”, „wiem, że tak to widzisz, ale spróbuj inaczej”, a w końcu „przyjdź do mnie i to szybko”. Zamyślona Paulina sięgnęła machinalnie po rogalika, uczciwie dała mi połowę, odłożyła lekturę, złożyła koc i poszła robić herbatę. Jednocześnie dzwoniła po Jadzię. Bo już wiem, że ta nowa, Natalia, ma problem z radością. „Pamiętasz, jak mówiliśmy na jednym spotkaniu o tym, że najgorsze jest zamknięcie się w skorupie i upodobnienie się do żółwia? Człowiek zamyka się przekonany, że nikt go nie lubi, nie chce być w grupie”. Będzie wesoło, bo wpadnie Jadzia i może Kamila. Dziewczyny chcą przekonać Natalię, by zrzuciła skorupę zajmowania się sobą, by zamiast żółwiem, stała się kogutem ogłaszającym światu, że wnet wzejdzie słońce. Porównania niedobre, lepiej, by wszyscy byli jak radosny pies merdający ogonem i entuzjastycznie wyrażający radość. No i będą rogaliki, chyba sporo, bo Pani właśnie wyjęła nową blachę z piekarnika. Cześć, Astra