Hau, Przyjaciele!
Wczoraj wczesnym rankiem wyruszyła pielgrzymka na Jasną Górę. Słyszałam, że to najstarsza ślubowana pielgrzymka, jeszcze z czasów wojny 30-letniej w XVII wieku. Siedziałam osowiała na parapecie kuchennego okna. Przede mną smętne i puste dni. A pod wieczór- niespodzianka. Pani przekonała Pana, by podjechać do dzieci, podać blachy ciasta upieczone przez mamy pielgrzymów, by podać też domowej roboty drożdżowe bułeczki no i mnóstwo wody, wiadomo. Siedziałam przy samochodzie i pozwolono mi wskoczyć do środka. Zdążyliśmy akurat na czas, gdy nasza grupa przygotowywała się od jedzenia. Powitali nas oklaskami i piosenkami. Byłam dzielna i nie tknęłam ani kąska. Ułożyłam się w nogach u Pauliny. A tymczasem pielgrzymi zasłuchali się w słowa księdza, który zachęcał ich, by w swoich sercach budowali pokoiki dla Boga. Mają przygotować stół i krzesło, by Bóg był obecny we wszystkich relacjach. Należy też wstawić lampę, która symbolizuje poszukiwanie prawdy, które najlepiej szukać w Biblii. No i w pokoju nie może zabraknąć łóżka, które symbolizuje największą intymność, do której dopuszczamy Boga. Mając tak umeblowany pokój, możemy być optymistami, bo poradzimy sobie z wszelkimi problemami. Hm, nie rozumiem przenośni i symboli. Moim zdaniem w takim pokoju powinno być miejsce dla jakiegoś zwierzątka. To my uczymy ludzi posłuszeństwa wobec Boga. Cześć Astra