Hau, Przyjaciele!
Już jesteśmy w domu, już widmo remontu coraz wyraźniejsze, już Pani robi się nerwowa i traci poczucie humoru. Jutro rodzice nie pójdą do pracy i zacznie się wymiana jakiś rur, kaloryferów, a potem malowanie. Kuba radzi, by Pani poszła do Babci, bo jej obecność źle wpływa nie tylko na specjalistów, ale głównie na syna i męża. Sprytny chłopak wybiegł z domu, nim mama ochłonęła z oburzenia. Paulina wyszła ze mną na zakupy i po drodze spotkała Jadzię. Usiadły w alejkach na ławce i omówiły swoje ostatnie wyjazdy. Trochę się nudziłam, więc ułożyłam się obok nich i dowiedziałam się, że Oliwka niepotrzebnie się maluje, że Julka wcale nie wygląda dobrze w swoich niby wypasionych ciuchach, że nowa fryzura Michasi nikomu się nie podoba, że na wyjeździe taka Tosia migała się od pracy, a Lenka wcale nie lepsza. Podrapałam Paulinę w nogę. No przecież tyle razy zarzekała się, że będzie u ludzi dostrzegała głównie dobro. „Stop, Jadźka, stop, bo znowu zaczynamy źle mówić. Szybko odkręcamy, szybko”. W tempie karabinu maszynowego przyjaciółki przerzucały się informacjami, że Tosia świetnie gra na gitarze, że Lena ma fantastyczną kondycję, że Michasia najlepiej gra w siatkę, Oliwka ma ładną fryzurę, zaś Julia potrafiła po liściach, po pniu rozpoznać każde drzewo. Jednocześnie przyjaciółki wpadły w doskonały humor, którzy traciły przy obgadywaniu. Były zdumione tym odkryciem i jeszcze bardziej zadowolone. Dźwięk telefonu i wyrzuty Pani przypomniały Paulinie o zakupach, o remoncie. Jadzia obiecała, że wpadnie i chętnie pomoże przy myciu mebli, wynoszeniu śmieci i we wszelkich pracach porządkowych. To dobry pomysł, bo obecność kogoś spoza ścisłej rodziny uruchomi w Pani hamulce przy zwyczajowych połajankach. Cześć. Astra