Hau, Przyjaciele!
Pani wróciła wcześniej z pracy, a ilość złych emocji wprost się z niej wylewała. Próbowałam się radośnie przywitać, ale odsunęła mnie stanowczo od siebie i odezwała się bardzo zdecydowanym tonem: „będzie lepiej dla nas obu, jeśli spędzisz kilka godzin w ogrodzie. Ja zaczynam wielkie, totalne, generalne porządki.” Tłumacząc, otworzyła drzwi, a ja tylko przemknęłam i zajęłam stanowisko obserwacyjne przy furtce. Niestety, poniedziałkowe przedpołudnia toczą się bardzo leniwie. Przez otwarte okna dochodził do mnie huk odkurzacza, potem Pani znęcała się nad dywanem, używając trzepaczki. Wiem, że wszyscy w rodzinie traktują tę czynność jako terapię do rozładowania złych emocji. Pani musiała mieć ich mnóstwo, bowiem biedny dywan został pozbawiony najmniejszego nawet pyłku. Wreszcie nadeszła Paulina. Powitałam ją, jakby wracała z długich wakacji, ale i ona była dzisiaj w złym humorze. „Zostań, Astra, w ogrodzie, bo jestem wściekła, więc posprzątam swój pokój, może się uspokoję.” Nie miałam jej jak wyjaśnić, że ten sam problem ma Pani. Po 5 minutach Paulina z bułką w ręce wybiegła z domu, gwizdnęła na mnie i lekkim truchtem pobiegła na pola, a ja za nią. No tak, dwie zdenerwowane kobiety w jednym mieszkaniu to o jedną za dużo. Cześć Astra