Hau, Przyjaciele!
Bardzo lubię spotkania przy grillu, a już szczególnie takie liczne jak wczorajsze, gdy zjeżdża się rodzina. Pani z Panem tracą wtedy kontrolę nad ilością kiełbasek i mięsa, a bardzo łatwo wybłagać smakowite kąski od najstarszych i najmłodszych. Objedzona spałam do późnego ranka, a tu ruch, bieganie, bo marianki wybierają się na wycieczkę rowerową. I to daleko, aż do Rud, więc mowy nie ma, bym biegła przy rowerze. Szkoda. Kuba już wczoraj wyjechał w góry na jakąś daleką i męczącą wędrówkę. Marzyła mi się leniwa niedziela, ale rodzice właśnie obmyślali trasy rajdu dla sąsiadów i przyjaciół. Będzie świetna zabawa, będzie wielkie spotkanie w Żernicy u cioci Wandy, tam nadciągną goście – uczestnicy zlotu. Jedziemy zaraz po obiedzie, Pan chce sporządzić mapy, ustanowić punkty kontrolne z różnymi zadaniami, więc mowy nie ma o lenistwie. „Zmarnowanej niedzieli ani jednej”- zawołała Pani i potarmosiła moje uszy. Zaraziłam się ich entuzjazmem, rzuciłam się z głośnym szczekaniem do ogrodu i poczułam chęć przeżycia przygód. Oj, będzie się działo. Cześć. Astra