Kończymy gimnazjum, a ja mam dosyć kolegi, z którym będę w liceum. Razem dojeżdżamy, więc pewnie usiądzie ze mną jak dotąd, a ja wiem, że chodzi mu tylko o ściąganie, o żerowanie na mnie. Tak było od lat: przepisuje z moich zeszytów niby notatki, ale też zadania, ciągle dzwoni, bo nie pamięta terminów, potrafi się nawet zgłosić i przeczytać bezczelnie moje zadanie. Jest dumny ze swojego nieuctwa, a ja czuję ię podle jako ofiara. Chyba dorosłem do tego, by mu odmawiać. Jak to zrobić? 15-latek
Myślę, że to musi być jedna krótka rozmowa, a w zasadzie informacja. I to może szybko teraz, bo pewnie zacznie wnet poprawiać oceny. Głównym argumentem powinna być ambicja, bycie mężczyzną. Nie jesteś litościwą dziewczyną, taką pół mamusią. Jesteś wymagającym od siebie i innych mężczyzną. Przeczytaj moją propozycję, którą sobie dowolnie zmodyfikujesz.
"Jesteśmy coraz starsi i trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność. Więc przestań być trutniem żerującym na innych. Lubię cię i szanuję, ale właśnie dlatego stawiam mocny szlaban. Nie będę więcej twoim informatorem, mowy nie ma o odpisywaniu zadań. To moja praca, a ocena to wypłata. Nie zamierzam być twoim niewolnikiem, pracującym na twoje konto. Mówię o tym wcześniej. Radzę, byś też podszedł do tego tematu po męsku. Zawsze podam ci, co jest zadane, ale tylko wtedy, gdy będziesz chory. Chwalisz tym, że się nie uczysz, to Twój wybór. Ale ja nie mogę dłużej być frajerem, który dla ciebie pracuje”. Tak mniej więcej
Albo on się przebudzi, albo znajdzie nowego niewolnika. Po takiej przemowie normalnie się do niego odzywaj. Zresztą, zawsze potępiamy czyn, a nie osobę. W liceum możesz usiąść z kimś innym, kogo znasz może z widzenia, może poznasz go po kilku dniach, przecież to potrwa, nim ustalicie, kto gdzie będzie siedział. Pochodzenie z jednej miejscowości nie oznacza, że musicie razem siedzieć.
Zadaj pytanie:
.