Jedne kosy już przyleciały, inne wcale nie odleciały. Dlaczego? Na to pytanie próbowali ostatnio odpowiedzieć niemieccy i polscy naukowcy.
Polacy obserwowali kosy mieszkające nad Biebrzą. Na początku marca przyleciał tam pierwszy kos z nadajnikiem telemetrycznym. W zeszłym roku pojawiły o bardzo podobnej porze. Nie wiadomo, gdzie zimował kos, który odleciał z Polski na przełomie września i października.
Przylot kosa, dzięki specjalnej antenie, odnotowano w naukowej bazie Instytutu Biologii Uniwersytetu w Białymstoku w Gugnach w Biebrzańskim Parku Narodowym. Co roku naukowcy zakładają specjalne małe nadajniki (ważące ok. 2-3 gramy) ok. 20 ptakom. Dzięki temu można je obserwować.
Podobne obserwacje prowadzą naukowcy w Finlandii, Rosji, Czechach i w Niemczech.
Spośród kosów żyjących u nas, część odlatuje na zimę, część nie. Naukowcy próbują się dowiedzieć, dlaczego. Kos to pospolity ptak leśny. Jednak w ostatnich dziesiątkach lat coraz częściej żyją w miastach, coraz bliżej ludzi. Być może to jest przyczyna ich pozostawania na zimę. Ale to dopiero można będzie potwierdzić po kilku latach badań i obserwacji.
W tym roku znowu 20 ptaków dostanie nadajniki