Hau, Przyjaciele!
Kuba wrócił ze szkoły wściekły. Usiadł obok lodówki, zjadał to, na co akurat trafił ręką, wykrzykiwał do siostry ostre opinie na temat swoich głupich koleżanek z klasy, jednocześnie stukał kolejnego SMS-a i śmiał się szyderczo, gdy odbierał wiadomości. Siedziałam wpatrzona w niego, pełna podziwu, że można robić tyle rzeczy jednocześnie i mieć w sobie tyle złości, gdy się napełnia żołądek. Ja bym się cieszyła, gdybym mogła tak spustoszyć lodówkę. Mój ciekawy spektakl przerwała niestety Paulina. Wyjęła bratu telefon z ręki, kazała się uspokoić, zakończyć obrażanie koleżanek i spokojnie wszystko jej opowiedzieć. Jednocześnie nastawiła wodę na herbatę, a garnek z rosołem postawiła na kuchence. Brat bębnił palcami po stole i jeszcze wrzał, ale jakby słabiej. Po chwili zajadał gorący rosół i opowiadał o koleżankach, które nie zgodziły się na ucieczkę z lekcji, stchórzyły, musieli pisać kartkówkę, do której nie tylko Kuba nie zdążył się przygotować. „Podziwiam odważne dziewczyny. Stanąć kontra klasie, nie zgodzić się na pomysł wiodącej w klasie grupy to coś bardzo trudnego. Pewnie niszczyliście je psychicznie do końca dnia. Jak one to wytrzymały?”. Brat milczał, marszczył czoło i chyba dochodził do wniosków, które nie były dla niego miłe. „Idę pobiegać, dzięki siostra, też jesteś odważna. Mogłem ci przylać za krytykę”. Potarmosił Paulinę, ona udawała, że go bije, ja szczekałam i zrobiło się wesoło. Cześć Astra