Jak ćwiczyć duszę, co robić, żeby była zdrowa i mocna? Rozmowa z ks. Wojciechem Węgrzyniakiem.
Mały Gość: Po co mamy pościć i umartwiać się?
Ksiądz Wojciech Węgrzyniak: Po to, żeby mieć duszę wolną od grzechów i silną. Tak jak sportowiec musi ćwiczyć i rezygnować z przyjemnych smakołyków, żeby jego ciało było w dobrej kondycji, tak samo człowiek, jeśli chce mieć zdrową i mocną duszę, musi umieć zapanować nad swoimi pragnieniami. A to panowanie ćwiczymy przez post i umartwienia.
Do pokuty wzywała też Matka Boża w Fatimie. Dlaczego?
Dlatego, że ludzie grzeszą, i to nieraz bardzo. Robią wielkie krzywdy sobie, rodzinom, a nawet całym państwom. Matka Boża objawiła się w Fatimie w 1917 roku, czyli wtedy, kiedy jeszcze trwała I wojna światowa, nazywana także Wielką Wojną. Na świecie działo się wtedy wiele zła, dlatego Bóg chciał pomóc ludziom i przez Maryję przekazał im lekarstwo na chore dusze.
Czy nas też dotyczy to wezwanie Matki Bożej? Przecież chodzimy do spowiedzi i dostajemy rozgrzeszenie...
Oczywiście, nas również to dotyczy. Dzięki spowiedzi i rozgrzeszeniu nasza dusza jest czysta, ale żeby była mocna, silna, potrafiąca zapanować nad złymi pokusami, potrzebuje ćwiczenia. I tym ćwiczeniem jest m.in. pokuta, umartwienie. Poza tym na świecie cały czas jest wiele wojen. Nawet jeśli nie ma ich u nas, to przecież ludzie ciągle krzywdzą innych. Jeśli pokutujemy, stajemy się światełkami pośród ciemności. Sprawiamy, że na świecie jest trochę więcej dobra. Już nie mówiąc o tym, że sami nieraz nieźle rozrabiamy, że nieraz ktoś przez nas płacze…
Okres Wielkiego Postu rozpoczyna Środa Popielcowa Józef Wolny /Foto gość Dlaczego tak trudne zadanie ratowania świata Matka Boża wyznaczyła dzieciom?
Po pierwsze dlatego, że dzieci łatwiej wierzą. I mają taki dobry zmysł autorytetu. Wiedzą, że Pan Bóg stworzył świat i jest najmądrzejszy – i dlatego trzeba Go słuchać, a nie kombinować po swojemu. Gdyby Matka Boża objawiła się dorosłym, zaczęliby pewno dyskutować, że nie trzeba pokutować, że to nic nie da. Po drugie dlatego, że w dzieciach jest wiele nadziei na lepszą przyszłość. My, dorośli, często już nie wierzmy, że cokolwiek może się zmienić. A jeśli nie wierzymy, to i nic nie robimy w tym kierunku. A po trzecie, skoro dzieci mają największy wpływ na rodziców, to pewnie i na Pana Boga. Jeśli mamie i tacie trudno jest odmówić czegoś kochającemu i dobremu dziecku, to czyż Bóg odmówi światu potrzebnych łask, jeśli będą o nie prosić dzieci?