Odwiedzając kogoś ważnego, staramy się zachować jak najlepiej. Kogoś Najważniejszego spotykamy w kościele, więc nasze zachowanie musi być na najwyższym poziomie.
Najpierw trzeba sobie postawić takie pytania: Gdzie wchodzę? Po co wchodzę do kościoła? Z kim się tam spotykam? Dlaczego mam się w kościele tak, a nie inaczej zachowywać? Proponuję skupić się na klękaniu i znaku krzyża. Wchodząc do kościoła, najpierw przypominam sobie, że jestem ochrzczony, więc wodą święconą, która najczęściej jest w kropielnicy tuż przy wejściu, robię znak krzyża. Starannie, bez pośpiechu, lekceważenia i z pełną świadomością, dlaczego go wykonuję. Krzyż od chrztu jest znakiem naszej wiary. Potem witam się z Gospodarzem domu. Klękam na jedno lub dwa kolana przed Najświętszym Sakramentem, który zazwyczaj jest w ołtarzu głównym. Czasem, na przykład w dużych kościołach odwiedzanych przez turystów, Najświętszy Sakrament znajduje się w jednej z bocznych kaplic. Trzeba się więc rozejrzeć i poszukać wiecznej lampki. Kiedy idę do kogoś w odwiedziny, wchodzę do jego domu, najpierw witam się z domownikami, podaję rękę, mówię „dzień dobry” albo „cześć”. Kiedy wchodzę do kościoła, klękam i patrzę w stronę Najświętszego Sakramentu – tak witam się z Bogiem. Nie klękam byle jak, w biegu, nie robię przysiadu, ale dotykam kolanem posadzki. Wchodząc do ławki, nie trzeba już klękać drugi raz. Podczas Mszy Świętej klęczy się właściwie tylko dwa razy, podczas Przeistoczenia i na słowa: „Oto Baranek Boży” – zawsze na dwa kolana, a nie siedząc na piętach jak przy ognisku. Po zakończonym nabożeństwie również uklęknięciem żegnamy się z Panem Jezusem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.