Hau, Przyjaciele!
Po spotkaniu marianek dziewczyny wyruszyły na krótki spacer z najmilszym psem świata, czyli ze mną. Niestety, nie miały ochoty na żadne wyścigi lub rzucanie patyków, bo Oliwia zaczęła jęczeć, że ma dosyć swojej szkoły, poziomu nauczania, nawet swoich rodziców i zwyczajów panujących w jej domu. Cały czas odnosiła się do jakiegoś serialu, zachwycała się bohaterami, ich szkołą, rodziną itd. „Gdybym ja miała takie warunki w domu, to bym była szczęśliwa”- zakończyła swój wywód. Cisza, nikt nic nie mówi. Paulina aż zsunęła kaptur, bo od myślenia zrobiło się jej gorąco. „Pamiętasz, jak dzisiaj na zebraniu ksiądz Wojtek przeczytał nam zdanie z Księgi Koheleta? Jak to było..hm… że "lepsze jest to, na co oczy patrzą, niż niezaspokojone pragnienia”. Koleżanki zarzuciły Oliwię argumentami dowodzącymi, że ma świetną klasę, szkołę, przyjaciółki, rodzinę, a nawet więcej, bo ma przecież i wspólnotę, parafię, wiarę. Mnie przekonały do tego stopnia, że zaczęłam jej zazdrościć, więc rzuciłam się w pogoń po śniegu, by rozładować złe emocje. Cześć. Astra