Żaden europejski monarcha nie zasiadał na tronie dłużej niż brytyjska królowa Elżbieta II.
Dla każdego, kto ma dziś mniej niż 64 lata, ona „zawsze była”, bo została ukoronowana w 1953 roku i wciąż panuje. Imponujące, co? Ale jej babcia, królowa Wiktoria, rządziła niewiele krócej (jak na razie), bo 63 lata. Też imponujące, co? Wiktoria w ogóle zapadła w pamięć i w serca Brytyjczyków, bo to były złote czasy Imperium Brytyjskiego, „nad którym nie zachodziło słońce”. Nic dziwnego, że złoty jubileusz jej rządów to była impreza naprawdę godna tej nazwy. I właśnie z tego powodu o tym tu piszę – to znaczy z powodu jubileuszu. Chodzi o jubileusz „Małego Gościa” oczywiście, ale nie znalazłem odpowiedniego obrazu, który by przedstawiał tę tak zacną uroczystość. Sięgnąłem więc po malowidło przedstawiające inny jubileusz, co prawda nie tak ważny i nie tak świetlany, ale jednak znaczący w historii. Poza tym królowa Wiktoria to dobra kobieta była – więc do „Małego Gościa” pasuje. Artysta William Ewart Lock- hart zaczął malować ten obraz od razu po wydarzeniu, czyli w 1887 r., ale ukończenie trochę mu zajęło, bo trwało do roku 1890. Czyli trzy lata. Jednak to też nic dziwnego, bo mnogość szczegółów i precyzja wykonania wymagały czasu. Niemniej warto było, bo impreza, jak wspomniałem, była niczego sobie. Dziesięć lat później była jeszcze jedna – diamentowy jubileusz rządów Wiktorii – ale Lockhart już tego nie namalował, więc co miałem robić: zabrałem się za obraz z królewskiej pięćdziesiątki w roku 1887. Wiktoria miała wtedy 68 lat, łatwo więc policzyć, że na tron wstąpiła w wieku 18 lat. Na uroczystość zjechali władcy z całego świata, były też najrozmaitsze formacje wojskowe z każdego zakątka imperium. 21 czerwca 1887 r. królowa udała się w procesji do opactwa westminsterskiego. Brały w niej udział takie tłumy Brytyjczyków, że, jak opisał to pisarz Mark Twain, procesja rozciągała się poza zasięg wzroku, z którejkolwiek strony by patrzeć. A gdy już królowa weszła do katedry (anglikańskiej, oczywiście), zaczęły się uroczystości kościelne (anglikańskie, oczywiście). I tę chwilę uwiecznił malarz. Królową na obrazie widać słabo, bo w oddaleniu. To ta postać na klęczniku w centrum obrazu. Punkt obserwacji mieści się gdzieś z boku od strony ołtarza, a to daleko od królowej. Dlatego najlepiej widać duchownych, którzy stoją w prezbiterium na pierwszym planie. Są tam też jakieś VIP-y z różnych stron świata, co można rozpoznać po egzotycznych strojach niektórych z nich. To muszą być jakieś szczególne szychy, skoro są w tak ważnym miejscu. Inna sprawa, że całą katedrę zajmują szychy – główna nawa, nawy boczne i galerie są pełne Bardzo Ważnych Osób. Przypadkowy człowiek tam raczej wtedy nie wszedł. Tacy stali na zewnątrz – i było ich jeszcze więcej. Czy to samo wydarzy się w związku z jubileuszem „Małego Gościa”? Nie, ponieważ opactwo westminsterskie nie wyraziło na to zgody. Redakcja MGN podejrzewała, że się nie zgodzą, dlatego nawet o to nie pytała. Zresztą po co świętować w kościele anglikańskim, skoro mamy własne kościoły, katolickie. Tłumy też mamy – naszych zacnych Czytelników. I wszyscy oni są Bardzo Ważnymi Osobami. Więc, drogie VIP-y, zapraszam Was do jubileuszowego wykrywania fałszerstw, których tym razem jest siedem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.