W Betlejem codziennie jest Boże Narodzenie. Żaden mur nie może być przeszkodą w spotkaniu z Jezusem. Gdy Jan Paweł II przyjechał w 2000 r. do Betlejem, powiedział: „Tu codziennie jest Boże Narodzenie”. Ale miasto otoczone wysokim, grubym, betonowym murem nie przypomina wcale obrazków, jakie mamy przed oczami, myśląc: „Boże Narodzenie”. Chrześcijanom nie żyje się tam łatwo.
To niepojęte, ale wielu chrześcijan, szczególnie tych najmłodszych, wcale nie zna świętych miejsc w Jerozolimie. Choć mieszkają tak blisko, nigdy jeszcze – z powodu muru, który postawiono kilkanaście lat temu – nie były na przykład przy grobie Jezusa. Większość chrześcijan wyjechała z Betlejem, gdzie od lat mieszkali ich przodkowie. Rania, którą kiedyś poznałam, została. I do tej pory mieszka tam ze swoją rodziną. – Jesteśmy szczęśliwi, że są święta Bożego Narodzenia – opowiadała. Ale dla chrześcijan żyjących za murem to bardzo trudne. I z każdym rokiem – jak mówiła mi ostatnio – coraz trudniejsze. – Czasem nawet nie przyznajemy się, że pochodzimy z Betlejem, bo jest to po prostu niebezpieczne. W Grocie Narodzenia modlimy się w każdą niedzielę, ale święta Bożego Narodzenia są wyjątkowe. Idziemy tam dzień wcześniej, rano 24 grudnia. Razem z naszymi dziećmi schodzimy do Groty, zapalamy świecę i modlimy się za potrzebujących, za wszystkich. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Betlejem mieszkali prawie sami chrześcijanie. Dziś jest ich garstka. Większość to muzułmańscy Arabowie, dla których 25 grudnia to zwykły dzień. A jednak choćby nie było tam ani jednego chrześcijanina, choćby mur był wysoki na 55 metrów, to nic nie zmieni tego, że w Betlejem urodził się Jezus, nasz Zbawiciel. To fakt historyczny. Zachęcam, przeczytajcie artykuł pt. „Betlejem? Autobusem linii 21”. Warto wiedzieć, jak dzisiaj żyje miasto narodzenia Jezusa. Nie chodzi o to, by straszyć, ale o to, by wiedzieć i pamiętać o tych niewielu chrześcijanach, którzy tam jeszcze trwają. W tym numerze „Małego Gościa” znajdziecie obrazek Matki Bożej Częstochowskiej. Na odwrocie widnieje „Akt oddania się Matce Bożej”. Wielu z Was wypowie te słowa podczas ostatnich spotkań roratnich. Proście Maryję, tak jak kiedyś zrobił to nasz król Jan Kazimierz we Lwowie i kard. Stefan Wyszyński, by miała Was zawsze w swojej opiece. Oddajcie Jej swoje życie, by nigdy żaden mur nie był przeszkodą w spotkaniu z Jezusem, czego i sobie życzę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.