Jak fałszerstwa, to fałszerstwa. Na tym obrazie jest ich 9, ale i sam obraz jest fałszerstwem.
No, może to trochę za mocne słowo, bo malowidło przedstawia obronę Jasnej Góry, a ta obrona rzeczywiście się wydarzyła. Tyle że w jej trakcie nigdy nie doszło do bezpośredniego szturmu, takiego, jaki malarz January Suchodolski przedstawił na obrazie. Nie było wdzierania się po drabinach ani walki wręcz na murach. Nie mogło być, bo żołnierze w szwedzkiej służbie nie byli samobójcami. Taki szturm na nowoczesną twierdzę o wysokich murach i solidnych bastionach, jaką była Jasna Góra, musiałby się skończyć masakrą szturmujących. Taki atak mógłby się udać tylko po bardzo długiej kanonadzie artyleryjskiej, która spowodowałaby zburzenie murów, albo po wybuchu podłożonej miny, która zniszczyłaby fortyfikacje. Ale ani jednego, ani drugiego nie udało się oblegającym zrobić. Po długotrwałej wymianie ognia sprowadzili w końcu dwa potężne działa, tzw. półkartauny, które miały dokonać zniszczenia. I z początku wydawało się, że to się uda, ale po czterech dniach jedna z dwu największych armat została zniszczona ogniem z klasztoru. Druga pękła sama wskutek przegrzania, gdy szwedzki generał kazał prowadzić wściekły ogień. Nie udały się też podkopy, bo skała, na której stał klasztor, opornie się poddawała, a w końcu obrońcy zrobili wypad z klasztoru, zniszczyli chodnik i zabili górników. W tej sytuacji nie można było myśleć o wdarciu się na mury, więc w końcu wojsko szwedzkie zwinęło oblężenie i odeszło. Od tej chwili Polacy nabrali ducha i uświadomili sobie, że szwedzkich najeźdźców da się pokonać. Obrona Jasnej Góry stała się sławna i na jej temat powstało wiele dzieł pisanych i malowanych. W tym to, które dla Was tu zamieszczam. To dzieło z okresu romantyzmu, w którym twórcy często chcieli pokrzepić Polaków pozbawionych swojego państwa. Niektórzy artyści niespecjalnie przejmowali się realiami historycznymi. Właśnie tak, jak w tym wypadku January Suchodolski. Był patriotą i jako oficer wojsk polskich walczył w powstaniu listopadowym, a w wolnych chwilach szkicował sceny z życia żołnierzy. Brał udział m.in. w bitwach pod Wawrem, Grochowem i Iganiami. Potem podjął studia malarskie. Wiele jego dzieł to obrazy przedstawiające sceny bitewne, najczęściej z czasów jemu współczesnych. Jest tam więc sporo scen z powstań i wojen napoleońskich. No i dużo koni, bo konie to był jego… konik. Na tym obrazie jednak koni nie widać, bo konie kiepsko wchodzą po drabinach. Niech Wam szukanie fałszerstw lekkim będzie. No to do miłego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.