Hau, Przyjaciele!
Ale mam radość, bo pojawili się dwaj świetni chłopcy w naszym domu. Sprowadził ich Kuba po sobotniej zbiórce młodszych ministrantów. Obaj bardzo się żalili, że marzą o posiadaniu psa, ale rodzice są nieprzejednani. Narzekali, narzekali, a nasz Kuba zaproponował, by przychodzili do nas w ustalone dni o ustalonej godzinie i zabierali mnie na spacery. Podobno przyda mi się więcej ruchu, korzyść będzie obopólna. Poznaliśmy się dzisiaj. Przyszli mocno onieśmieleni, Kuba im tłumaczył, że tylko na polach mogą mnie spuścić ze smyczy, a w parku, na alejkach absolutnie nie. Gdy tylko wyszliśmy z naszego ogrodu, Maciek i Piotrek zaczęli się śmiać, biegać, rzucać mi kamyki. To był spacer, a właściwie wielka wyprawa pełna szaleństw. Jestem zachwycona, oni też, a Kuba im nagadał, że zamiast narzekać w trudnych sytuacjach należy szukać dobrego rozwiązania. Po co to mędrkowanie, ważne, że się polubiliśmy, że spotkamy się już w środę! Cześć, Astra