Hau, Przyjaciele!
Gdy ja spotykam znajomego psa, to z daleka okazuję uczucia. Merdam ogonem, gdy go lubię, Podbiegam, obwąchuję, zapraszam do zabawy, a potem, jeśli nam pozwolą, to fantastycznie się bawimy. Ale gdy właściciele nie mają czasu, gdy nas odciągają, to trudno, przecież świat się zawali, może następnym razem będzie czas na zabawę. Lecz gdy zbliża się pies, którego nie lubię, to też pokazuję uczucia, warcząc i pokazując zęby. Czyli jesteśmy bardzo szczerzy w okazywaniu uczuć. Tymczasem słuchałam dzisiaj przez pół godziny narzekania dziewczyn na kolegów, którzy raz się uśmiechają, zagadują, piszą nawet jakieś wiadomości, a potem w szkole, gdy są otoczeni kolegami, udają, że nie widzą, nie znają. Paulina dzisiaj nie wytrzymała i o wszystkim opowiedziała pani Annie. Dowiedziała się, że zawsze był taki problem, ale to już sprawa dziewczyn, by podstaw kultury wymagały. Oczywiście, bez pouczania, wymądrzania się, tylko na wesoło, dowcipnie. A jak konkretnie? „Sama pomyśl, przegadajcie w kilka dziewczyn ten problem i zróbcie wszystko, by chłopcy nauczyli się mówić cześć każdej znanej sobie dziewczynie, zawsze i wszędzie.” A potem rozmawiały właśnie o mnie, o tym, że zwierzęta nie komplikują tak bardzo życia. No i może dzięki temu w drodze do domu mogłam się przez dłuższą chwilę pobawić z wesołym Tokajem, którego niedawno poznałam. Cześć. Astra