Księdzem jestem od 11 lat. Wcześniej byłem ministrantem. Zaraz po przystąpieniu do I Komunii św. Pamiętam, że było to jedno z moich najskrytszych marzeń. A że do kościoła miałem daleko, często jeździłem na rowerze.
Początki łatwe nie były. Zaliczyłem wiele wpadek. Dokładnie pamiętam dzień, w którym moi koledzy ministranci zaspali i sam musiałem pomóc księdzu podczas Mszy. Była to uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Wiecie, co wtedy zrobiłem jako świeżo przyjęty kandydat na ministranta? Spanikowałem i… niemal wszystko pomyliłem. Dzwonkami zadzwoniłem w niewłaściwych momentach, zamiast wina podałem księdzu wodę, a z kielicha spadł mi welon. Dodatkowo na koniec potknąłem się przy ołtarzu. Ach, znowu się czerwienię, gdy to wspominam! Nie macie pojęcia, jak bardzo obawiałem się reakcji księdza proboszcza. Myślałem, że od razu mnie wyrzuci albo przynajmniej zawiesi. Ale nic z tych rzeczy. Po Mszy uśmiechnął się tylko, poklepał mnie po ramieniu i powiedział: „Dziękuję, Rafał, że przyszedłeś. Pamiętaj, proszę, że służba przy ołtarzu to nie teatr. Nie wszystko musi być perfekcyjnie wykonane, choć piękno liturgii jest ważne. Ważniejsze jednak jest to, byś służył sercem i uważnie słuchał Pana Boga”. Zacząłem tak robić. Na początku było ciężko, ale wkrótce zauważyłem, że im czystsze mam serce i uważniej słucham Ewangelii, tym lepiej mi idzie. Bardziej odczuwałem też obecność Pana Jezusa. Gwarantuję wam, że to działa, i w nowym roku szkolnym koniecznie musicie spróbować. Pewnie martwicie się trochę, że za kilka dni znów zadzwoni pierwszy dzwonek i skończą się wakacje. Ale wrócą też regularne zbiórki ministranckie. Postaram się wam w tym roku towarzyszyć i służyć dobrą radą. Póki co, na progu nowego roku szkolnego, pamiętajcie, że w byciu dobrym ministrantem najważniejsze jest czyste serce i uważne słuchanie Bożego słowa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.