„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie?”. (Łk 15,1-10)
Czy to nie cudowne, że Pan Bóg zawsze będzie na nas czekał, zawsze będzie miał otwarte ramiona? Wystarczy jedna mała rzecz – i to taka, która zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Muszę chcieć do Niego przyjść. A On zawsze otworzy i mnie przyjmie, mimo że często zupełnie na to nie zasługuję. Nie ma chyba nic wspanialszego od bezgranicznej miłości, która się w niczym innym bardziej nie wyraża niż w radości Boga z mojego nawrócenia. Niektórzy twierdzą, że to niesprawiedliwe, bo zawsze postępują prawidłowo, żyją zgodnie z przykazaniami, bardzo się starają… Ale oni mają już przecież nagrodę w postaci spokojnego i ułożonego życia. Bo lepiej spokojnie, czytając ulubioną książkę, dopłynąć do portu niż cumować po wielogodzinnym błądzeniu w sztormie i walce z falami. Bóg jest jak przystań, więc nie patrzmy na innych, cieszmy się, że na koniec dnia wszyscy, bez względu na drogę, możemy być w niej razem. A ci, którzy już zmagają się ze sztormem, błądzą, niech nie tracą nadziei i swój powrót traktują jak piękną przygodę, która zawsze przy podjętej próbie ma szczęśliwe zakończenie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.