Hau, Przyjaciele!
Niby są wakacje, ale w domu ciągły ruch, chyba większy niż w czasie roku szkolnego. Od rana telefony i wizyty koleżanek. Bo jeszcze trzeba omówić to i owo na temat minionego roku, trzeba się pożegnać, zapewnić, że będzie się pisać i umawiać na spotkania po powrocie. Ależ to skomplikowane. Nie mam pojęcia, jak Paulina nad tymi informacjami panuje, ale widzę, że nawet niczego nie zapisuje, po prostu wie. Kuba od poniedziałku pracuje w firmie znajomego, wychodzi wczesnym rankiem, a wieczorem wraca zmęczony. Ale wystarczy prysznic i już pędzi na spotkania z kolegami, a może nie tylko z kolegami. Siedzę pod stolikiem i słucham dziewczęcych rozmów, upominając się o swoją porcję ciasteczek. Owoców nie lubię. Natomiast dziwi mnie, jak bardzo nastolatki nie lubią siebie nawzajem. U nas, psów, to takie proste. Gdy widzę Azę, to szczekam jak najęta, całą sobą każda z nas okazuje sobie brak sympatii. Na widok Maksa aż piszczę z radości, urządzamy biegi i przeróżne zabawy. Tymczasem u dziewczyn jest zupełnie inaczej. Na przykład słyszę, że Oliwia jest zarozumiała i wredna. Rozumiem, zdarza się. Ale dwie godziny później ta właśnie Oliwia siedzi w naszym ogrodzie, dzieli się ze mną kruchymi babeczkami i straszne rzeczy wygaduje na temat Justyny. Paulina i Jadzia wcale nie zaprzeczają. Wieczorem podczas spaceru okazuje się, że Wiktoria to plotkara i wygadała ważne sprawy, więc nie można jej ufać. Współczuję dziewczynom, bo chyba one niedługo same sobie nie będą ufały. A może wręcz przeciwnie, to tylko takie gadanie, jak u mnie pozory poszczekiwania na obce koty? Muszę to przemyśleć. Paulina też, bo umówiły się z Jadzią, że po powrocie z wakacji muszą coś zmienić we wzajemnych relacjach. Cześć. Astra