Hau, Przyjaciele!
Ależ u nas zamieszanie! Jutro procesja Bożego Ciała. Więc trwają wielkie porządki, komponowanie bukietów, ale głownie zamiatanie, strzyżenie trawników. Pobudka jutro o świcie, bo przecież trzeba stawiać ołtarz. Za jeden odpowiedzialna jest młodzież, więc Pauliny i Kuby nie zabraknie, a drugi stawiają sąsiedzi. Inne to nie wiem, bo nikt mi nie pozwoli tego dopilnować. Pan nie bierze udziału w procesji, bo stoi przy sąsiedzkim ołtarzu. A przecież ja bym sobie sama z ochroną poradziła. Lecz to nie koniec wielkich prac w domu i wokół domu. Jutro właśnie u nas odbędzie się spotkanie matek. Przyjadą obie babcie, trzy ciocie i reszta rodziny. A na koniec pójdą na cmentarz, by pomodlić się przy grobach nieżyjących mam. Strasznie to skomplikowane. A w całym zamieszaniu nie wolno zapomnieć o dzisiejszym nabożeństwie, bo przecież trwa maj, miesiąc Bożej Mamy. Ucieszyłam się, gdy Paulina gwizdnęła na mnie i kazała mi twardo siedzieć na trawniku obok groty i pilnować wazonów, mioteł, bukietów. Zaraz się zjeżyłam, nastawiłam uszy, wyszczerzyłam zęby, no i oberwałam, że mogę ludzi przestraszyć. To w końcu mam pilnować czy nie?