Kiedy jestem w grupie ludzi na jakimś spotkaniu, najchętniej bym uciekła. Gdy jestem z koleżanką, to jest zupełnie inaczej, śmieję się, jestem na tyle wyluzowana, na ile znam daną osobę. Nie umiem zawierać nowych znajomości. Boje się, co kto o mnie pomyśli. Gdy wracam z jakiegoś spotkania, po prostu mam doła. Z testu mi wyszło, że jestem introwertyczką, nie wiem, jak to zmienić. Staram się nie oceniać siebie, nie myśleć o tym, co pomyślą inni mówić sobie, że jestem spoko, ale to nic nie daje 17-latka
Tak do końca nie da się tego zmienić, zawsze lepiej będziesz się czuła w swoim sprawdzonym towarzystwie. I pewnie za kilka dobrych lat takie swoje grono znajomych będziesz miała i to Ci wystarczy. Teraz jest straszny nacisk na otwartość, na zawieranie nowych znajomości. Ale ludzi podobnych do Ciebie jest sporo i naprawdę nie wszyscy muszą być jednakowi. Z listu zrozumiałam, że mimo swoich kłopotów Ty się przełamujesz i wychodzisz, spotykasz się, a to już spory sukces. Jedyna metoda, by trochę sobie pomóc to metoda małych kroków. Przygotuj sobie kilka odzywek, takich neutralnych, którymi możesz zacząć rozmowę. Zawsze dobrze najpierw z dziewczynami. To może być nawet komplement dotyczący np czegoś, co ma ubrane obca dziewczyna, że fajne, gdzie to kupiła. Albo pochwała fryzury.Bo komplement otwiera człowieka. Inny dobry początek rozmowy to szukanie wspólnych znajomych. Pytanie, z której jest szkoły i szukanie w myślach, czy kogoś znasz. Albo odwrotnie, mówisz, skąd Ty jesteś i pytasz, czy kogoś zna. W adresie masz oazę, więc pewnie obracasz się w tych kręgach, a tam są ludzie z różnych szkół, środowisk i można zacząć rozmowę. Pamiętaj o tak zwanych "oczach zgadujących". Czyli rozglądasz się po ludziach i podchodzisz do roześmianej grupki, mówiąc prosto "dajcie się pośmiać". Ale możesz też w nowym towarzystwie poszukać osoby równie spiętej i do niej podejdź. Zapytaj, czy kogoś tu zna, bo ty nie. I już zaczyna się rozmowa. Dobry sposób to lekka kpina z siebie, z tej ciągłej męki. Jest też inna sprawa, czyli oczekiwania. Nam się wydaje, że inni świetnie się czują, są wyluzowani, zachwyceni. Nie zawsze tak jest. Ich rozmowy są niekoniecznie na jakimś wysokim poziomie, ot, taka sobie gadanina. Bo w nowym towarzystwie nie porusza się ważnych tematów. Bardzo możliwe, że gdy po powrocie leżysz i jest Ci przykro, to jeszcze kilka osób ma tak samo. Spróbuj ich na najbliższym spotkaniu wyłapać i może się z nimi zbliżyć. Ale możesz też trzymać się wesołków, bo oni mają już taką naturę. Im z kolei trudno poważnie pogadać. Nieraz piszą do mnie studentki, że nie lubią wielkich imprez, że wyżej cenią sobie spotkania w małych grupach. Może będziesz też taka. Ale oto jeszcze jedna ważna wskazówka, może się przyda. Bardzo mocno pracuj nad tym, by o każdym mijanym człowieku myśleć dobrze. Ćwicz tak przez ok. 2 tygodnie, aż się wytworzy nawyk. Gdy spoglądamy na ludzi życzliwie, z serdecznym zaciekawieniem, to potem łatwiej nawiązać rozmowę,
Zadaj pytanie: