Hau, Przyjaciele!
Zmęczona Paulina przysiadła na chwilkę obok Pana, który przerwał pracę przy komputerze, by zobaczyć krótki program informacyjny. Natychmiast ułożyłam się obok nich, wtulając się w Paulinę. Ale drzemki nie było, bo zarówno prezenterka jak i moja młoda pani rozczulały się nad dobrocią kotki, która przygarnęła maleńkie wiewióreczki. Karmi je, liże, zastępuje nieżyjącą zapewne mamę. A cóż w tym dziwnego? Gdyby u nas pojawiły się takie bezbronne maleństwa, to zrobiłabym to samo. I każde inne zwierzę też. Czyżby ludzie zapomnieli o „Księdze dżungli”? My nawet dziecko możemy wykarmić i wychować. W pokoju pojawiła się Pani i zaczęła się ożywiona krytyka świata ludzi, którzy bywają wielki egoistami, myślą głównie o własnej wygodzie, budują różne teorie na swoje usprawiedliwienie, boją się obcych itd. Oj, aż się zdziwiłam, że można tak źle o sobie mówić i myśleć. Lepiej działać. Dlatego pokazałam, że muszę wybiec do ogrodu. Obiegałam wszystkie zakamarki w poszukiwaniu bezbronnych maleństw, ale nikogo nie znalazłam. Jedyna dżdżownica była chyba dorosła, bo uciekła w głąb ziemi, a ptaki odfrunęły. Wróciłam do domu, a tam rozmowa była nadal ożywiona, bo rodzice z córką zastanawiali się, jak mogą konkretnie pomóc potrzebującym. Ja już wykazałam się działaniem, ale póki co nikt mnie nie potrzebuje. Ale czuwam, czekam i jestem otwarta. Cześć Astra