Hau, Przyjaciele!
Nie ma świąt, rodzice i Kuba zapracowani, a Paulina wysypia się i leniuchuje. Podobno w gimnazjum są egzaminy. Nie wiem dokładnie, co to znaczy, ale jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Bo śpimy długo, potem jemy spokojnie śniadanie, a po konsultacjach z koleżankami wyruszamy na wyprawy. Wczoraj pogoda dopisała i z Jadzią, Oliwią i kuzynką Darią szłyśmy polami aż do Żernicy. Dziewczyny fotografowały stary, drewniany kościółek w Smolnicy, zachwycały się nim niesamowicie. Niestety, w tym czasie siedziałam przypięta do pnia drzewa, ale jakoś to zniosłam, przecież wiedziałam, że w drodze powrotnej mogę swobodnie buszować po polach, po miedzach. Dzisiaj jedziemy rowerami do Rachowic i Sierakowic, by sfotografować kolejne drewniane kościoły, a w środę Magdalenka, czyli niezwykła drewniana kapliczka, która ocalała z wielkiego pożaru. Ja się na historii nie znam, ale uwielbiam lasy i pola. Tylko z pokorą musiałam znieść nową obrożę chroniącą mnie przed kleszczami. Atakują niesamowicie, ale obroża mi pomoże. Mogłyby takie egzaminy być częściej. Cześć, Astra.