Hau, Przyjaciele!
Tak długo nie pisałam, ale komputery były w zasadzie niedostępne od Wielkiego Czwartku rano. Wszyscy mieli wiele nietypowych zadań, sporo czasu spędzali w kościele, a ja wtedy uczciwie czuwałam, bo w cały dom stawał się na te godziny pusty. A od soboty goście nieustannie się zmieniali. Babcia była z nami najwięcej i ona przyciągała chyba innych, czyli ciocie, wujkowie, kuzyni i kuzynki. Byłam zachwycona, bo lubię taki rozgardiasz. Poza tym, jest się z kim bawić, słyszy się mnóstwo komplementów na temat „ślicznego pieska”, jest się głaskanym, a najważniejsze- częstowanym bez ograniczeń. Ponieważ pogoda w tym roku dopisała, więc były też dalekie spacery. Co prawda maluchy koniecznie chciały prowadzić mnie na smyczy, co cierpliwie znosiłam nawet przez 5 minut. Potem na szczęście ktoś się nad mną litował i mogłam swobodnie węszyć. A dzisiaj? Pusto, cicho, sennie i pochmurno. Perspektywa na kolejne święta bardzo odległa. Drzemię więc przytulona do Pauliny leżącej na tapczanie z jakąś fascynującą powieścią. Czy tak będzie dzisiaj do wieczora? Nie mam nic przeciwko. Cześć, Astra