Jezus nie zostawi nikogo, kto będzie odmawiał Koronkę do Jego Miłosierdzia. O powiem Wam historię, którą przeczytałam niedawno. Nie mogę o niej zapomnieć. Historia pod tytułem „Przy Magdzie stoi anioł” wydarzyła się naprawdę. Opisała ją pani Ewa Czaczkowska w swojej książce „Cuda świętej Faustyny”. Magda była zdolną studentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Utalentowana muzycznie, aktorsko, świetnie pisała sztuki teatralne i poezje, w duszpasterstwie akademickim prowadziła dyskusyjny klub filmowy. Jednym słowem – nie marnowała czasu ani talentu.
Pojawiła się też na targach edukacyjnych w Krakowie. Przedstawiciel uniwersytetu w Baltimore, który szukał w Europie uzdolnionych młodych ludzi, zaproponował jej stypendium. Pojechała. Przed wyjazdem nagrała jeszcze teledysk do piosenki „Zaufaj Panu już dziś”, który przygotowywano na przyjazd Jana Pawła II do Polski i poświęcenie bazyliki Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. W pielgrzymce już nie uczestniczyła, ale z Łagiewnik zabrała do USA obrazki z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego i świętej Faustyny i rozdawała je potem studentom w Baltimore. Stypendium w Ameryce miało odmienić życie Magdy. Nie domyślała się, jak bardzo. Któregoś wieczoru z czwórką przyjaciół jechali toyotą yaris na imieniny koleżanki. W pewnej chwili kolega skręcił w prawo. Nie włączył kierunkowskazu. Samochód jadący za nimi nie wyhamował. Uderzył w toyotę, dokładnie tam, gdzie siedziała Magda. Nieprzytomną helikopter zabrał do szpitala. Czwórce pozostałych nic się stało. Następnego dnia mama odebrała telefon. W ostatnim zdaniu usłyszała: „Jej stan jest krytyczny, na granicy życia”. Tylko babcia zachowała przytomność umysłu. „I co, będziesz płakać? Módl się!” – niemal krzyknęła. Następnego dnia mama była już u Magdy. Córka leżała jakby bez życia, podłączona do respiratora, z uszkodzoną głową. – Nic nie da się zrobić – mówili lekarze. Planowali już nawet pobranie narządów Magdy. – A gdyby na tym łóżku leżał twój syn, to co byś zrobił? – zapytała mama jednego z lekarzy. – Przeprowadziłbyś operację? – Tak. – To rób operację, a my będziemy się modlić – powiedziała i powiesiła nad łóżkiem Magdy obrazek Jezusa Miłosiernego. Odmawiała Koronkę do Miłosierdzia Bożego, Różaniec i Nowennę do Miłosierdzia Bożego na przemian. Magdę operowano czternaście godzin. Lekarze usunęli jej obumarłe tkanki mózgu i uszkodzoną kość czaszki. Tyle mogli. Magda miała nie mówić, nie chodzić, nie poruszać rękami. Leżała w śpiączce podłączona do urządzeń podtrzymujących życie. A mama czuwała i modliła się. Nad łóżkiem wieszała nowe obrazki z wizerunkiem Jezusa, Maryi, św. Faustyny, Ducha Świętego i zdjęcia z rodzinnego albumu: Magda przed wypadkiem, audiencja u Jana Pawła II – wszystko, co było jej bliskie, znane, co pomogłoby się jej wybudzić. Minął miesiąc – najmniejszej poprawy nie było. Tylko mama wierzyła. Oddała Magdę Panu Jezusowi i powiedziała: „Panie Jezu, tylko Ty możesz ją uratować. Ty wiesz najlepiej, jak Magda Ciebie kocha i jak Ciebie kochała”. Po tych słowach zaczęła odmawiać koronkę i... Magda się obudziła! Na respiratorze drgnęły jakieś cyferki. – There is an angel standing next to Magda! Przy Magdzie stoi anioł! – krzyknęła pielęgniarka, która przybiegła. – Magda do nas wraca! Lekarze nie potrafili tego wytłumaczyć. Bo Magda nie powinna żyć, pamiętać, mówić. A Magda wie: – To jest cud Pana Boga – mówi. – Pan Bóg otwierał mi serce i mózg. Mam teraz życie dużo lepsze. Czuję się przez Boga bardzo kochana. Z tym numerem „Małego Gościa” otrzymujecie z kartę z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego i Koronką do Miłosierdzia Bożego, którą sam Jezus podyktował św. siostrze Faustynie (czytaj obok). Ta karta zmieści się i w piórniku, i w portfelu, wszędzie. Noście ją zawsze przy sobie i przede wszystkim odmawiajcie koronkę, bo Jezus Miłosierny nie zostawi nikogo, kto będzie się nią modlił. Obiecał to.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.