Hau, Przyjaciele!
Zachorował dziadek, ojciec Pana. Całe życie rodzinne podporządkowane jest temu wydarzeniu. Pan z Panią siedzą ciągle w szpitalu, Paulina i Kuba sami gotują, robią zakupy, a ja staram się docenić ich starania, ale powiem szczerze, że średnio im to wychodzi. Wczoraj Pan wrócił późno, bardzo zamyślony. Nikt nie załącza ostatnio telewizora, w domu panuje przejmująca cisza. Rodzice cicho rozmawiali w kuchni, potem poszli spać. Postanowiłam wspomóc Pana i ułożyć się w jego nogach. Dlatego wśliznęłam się do pokoju i aż przysiadłam z wrażenia. Pan bowiem wcale nie spał. Klęczał przy oknie oparty o fotel, spoglądał dziwnym wzrokiem w zarys kościelnej wieży jaśniejącej delikatnie w świetle księżyca. Stanęłam nieruchomo, ale Pan wyczuł moją obecność. „Chyba jednak podjadę do szpitala, nie mogę zasnąć”- usłyszałam i towarzyszyłam Panu aż zniknął z mieszkania. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Wrócił rano i wtedy usłyszeliśmy, że Dziadek zmarł zaraz potem, gdy wyczuł obecność syna. Coś dziwnego stało się z wszystkimi. Niby wykonywali te same, co zawsze czynności, ale cisza aż biła w uszy. Cześć, Astra