W domu jestem wyluzowana, zachowuję się zwyczajnie. Ale w szkole męczy mnie niesamowite napięcie, boję się odzywać, gier sportowych, wystąpień na forum klasy. Nie znoszę myśli, że inni mnie obserwują. Napięcie bywa tak mocne, że aż sztywnieję. W tym roku kończę szkołę, mam nadzieję, że w liceum to minie, bo też u nas nie panuje atmosfera nauki, wręcz przeciwnie. Gimnazjalistka
Bardzo ważne, że w domu jesteś wyluzowana. Bo to znaczy, że pewnego dnia poczujesz pewność siebie połączoną z luzem. Dopiero, gdyby w liceum, mniej w połowie sytuacja się nie poprawiła, to wtedy potrzebny jest kontakt z psychologiem. Bo nie ma mowy o terapii listownej, listy pomagają w drobnych sprawach. Zastanów się nad swoją ambicją. Bo może Ty się boisz ośmieszenia, krytyki, złośliwości? Tak mi się wydaje, że gdy skończy się czas dorastania, to ten problem zniknie. Prowadzę tę rubrykę 18 lat i mnóstwo nastolatków miało ciężkie problemy, które nagle znikały jak ręką odjął. Oto kilka sposobów;
- głębokie oddychanie przeponą, to rozluźnia mięśnie
- w razie spięcia koniecznie jakiś ruch, bezruch wzmaga napięcie. Jak najwięcej wędruj po szkole i oddychaj
- miej w głowie obrazy kilku ulubionych miejsc, wesołych zdarzeń i miłych osób. Te obrazy mają być jak pogotowie ratunkowe. Jeśli będziesz te obrazy ciągle uruchamiała, to od razu masz pogodny wyraz twarzy, puszcza napięcie. Szukaj sobie zdań z Biblii i naucz się ich, powtarzaj je sobie i uwierz w nie. Np. "jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam", "Któż jak Bóg?" "wypłyń na głębię" "odwagi, Ja jestem, nie bójcie się" "radujcie się w Panu".
Zadaj pytanie: