Ponad pięciuset kierowców pędzi od kilku dni w słynnym rajdzie Dakar. Najmłodszy ma 18 lat i trzy miesiące, a najstarszy 74 lata i siedem miesięcy.
18-latkiem jest Amerykanin Sheldon Creed. Jeszcze nigdy w historii wyścigu nie było tak młodego śmiałka. Japończyk Yoshimasa Sugawara mógłby być jego dziadkiem. To on jest tym najstarszym uczestnikiem.
Wszyscy startujący w rajdzie to znakomici kierowcy. Ale i tak wielu z nich na pewno nie ukończy wyścigu. Bo tam, na drogach Argentyny i Boliwii, nie wystarczy być świetnym kierowcą w świetnym pojeździe. Na tym właśnie polega wyjątkowość, a co za tym idzie, sława wyścigu, że nie wszystko zależy od załogi. Auta, motocykle, quady i ciężarówki pędzą w upale raz piaszczystymi drogami, raz kamienistymi, nie raz też bardzo wysoko, na przykład 4 tysiące metrów nad poziomem morza, a to wyżej niż dwie polskie Babie Góry, postawione jedna na drugiej. Walczą nie tylko z innymi zawodnikami, ale też z żywiołami i własnymi słabościami.