Czuję, że nie ma dla mnie miejsca na tym świecie. Mam coraz więcej problemów z koleżankami. Jedne okazują się wyrozumiałe, ale zaraz stają się fałszywe. Mój dzień wygląda tak: idę do szkoły, wracam i od razu się uczę, potem idę spać. Czuję, że nie jestem potrzebna, często chciałabym porozmawiać o problemach z kimś bardzo bliskim, ale niestety nie mam tak bardzo zaufanej osoby. Codziennie się modlę o siłę w życiu, a porozmawiać mogę o tym tylko z Panem Bogiem, bo z reguły jestem bardzo nieśmiała. Nie mogę się przełamać, aby zacząć nawiązywać kontakty z nowymi ludźmi, zawsze pomagają mi koleżanki, a tak na pewno nie powinno być. Trzynastolatka
Nie martw się. Dorastasz, z każdym rokiem życie będzie Cię zmuszało, byś powoli się ośmielała. Twoje koleżanki też się zmieniają, bo dorastanie jest burzliwe, dlatego wydają Ci się fałszywe, chociaż kilka zdań niżej napisałaś, że one pomagają Ci w nawiązywaniu kontaktów. Moim zdaniem źle organizujesz sobie czas. W domu trzeba robić coś innego- sprzątać, pogadać z rodzinką, wyjść gdzieś i pośmiać się, obejrzeć coś, poczytać coś ciekawego, miłego. Jeśli cały czas się uczysz, to potem już nic do głowy nie wchodzi. Każdy człowiek jest potrzebny. Niestety, nie dajesz sobie szans, by coś robić innego poza nauką. Może jest w parafii wspólnota młodzieżowa, gdzie byś zaczęła chodzić? Może zaproś do domu dwie lub trzy koleżanki? Proponuję metodę małych kroków, by się ośmielać.
Zadaj pytanie: