Gdy śpiewałam dzisiaj tacie piosenkę z musicalu, to powiedział, że to już się staje chorobliwie. Tak samo jak mu śpiewam inne piosenki, to się krzywi. Ja jestem taką osobą, że wszystko pochłaniam, a potem odstawiam. Ta najnowsza fascynacja pewnie też się skończy. Jak pani myśli? Co mam zrobić? Szóstoklasistka
Te nagłe i bardzo mocne fascynacje to oznaka, że jesteś jeszcze dzieckiem, cudownym dzieckiem. Z tego możesz się tylko cieszyć. Oczywiście, że to minie. Nie tylko wnet pojawi się nowa fascynacja, ale za kilka lat będziesz już spokojniej reagowała na nowe sprawy. Możliwe, że będziesz osobą o tak zwanym słomianym zapale, ale to nic złego. Często taka postawa łączy się z wielką ciekawością świata i ludzi. Powiedz tacie, że pewien mędrzec stwierdził, że entuzjasta przebywa na szczycie świata. A Ty podchodzisz do wielu spraw właśnie z entuzjazmem. Otoczenie ma z tym problemy, bo często tego entuzjazmu nie rozumie. Nie żądaj, by tato też szalał na tym, co Tobie się tak podoba. Jak się już nacieszysz, wyśpiewasz, to szukaj czegoś nowego. Życie jest piękne i ciekawe, pełne cudownej muzyki i wielu innych spraw- przyroda szeroko pojęta, dzieła sztuki. Śpiewaj dla siebie, nawet przed lustrem, ciesz się muzyką. No i szukaj nowych fascynacji.
Zadaj pytanie: