35 kilometrów w dobrym tempie i bez hamulców, czyli pielgrzymka na rolkach i hulajnogach. Prawdopodobnie jedyna na świecie.
Hulajdusze
Mały Gość Niedzielny
Kleryk Mateusz: – Dzisiaj dla Katowic ważna informacja! 240 pielgrzymów na rolkach i hulajnogach: – Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia! Wystartowali spod katedry w Katowicach. Po 35 kilometrach dotarli do celu u świętego Walentego… a dokładnie w sanktuarium świętego Walentego w Bieruniu Starym.
Kwadratowe koło
– Święty Walenty jest patronem zakochanych i… szalonych – uśmiecha się kleryk Mateusz Kempiński. Obok kolega z seminarium duchownego Jakub Gojny wypożycza hulajnogi. To oni wpadli na pomysł pielgrzymki. Pierwszy reprezentuje rolkarzy, drugi miłośników hulajnogi. – Pierwszą hulajnogę – ciężkiego metalowego Rometa – dostałem od taty, kiedy miałem cztery lata – opowiada kleryk Jakub. – Szybko nauczyłem się jeździć i skakać tak, że tylne kółko zrobiło się kwadratowe – dodaje. – W gimnazjum dojeżdżałem do szkoły autobusem. I główkowałem, jak tę drogę pokonać szybciej. Kupiłem świetną hulajnogę. A potem kolejne. W końcu miałem ich dziesięć. Dzięki temu mogłem znajomych zapraszać na przejażdżki – mówi Jakub. W liceum już całkiem zrezygnował z dojazdów autobusem. Pędził – dosłownie – na lekcje hulajnogą. 4 kilometry pokonywał w… 10 minut. – Autobus stał w korku, a ja nie – śmieje się kleryk.
Wf na rolkach
Do Bierunia Starego ruszali ze słowami: „Błogosławieni miłosierni”, czyli z hymnem Światowych Dni Młodzieży. Nie bez powodu. Bo jadąc w „hulajrolkowej” pielgrzymce, wszyscy modlili się za rodziny, które w przyszłym roku podczas ŚDM przyjmą do swoich domów zagranicznych przybyszów. – Trochę jedziemy też w swojej intencji – uśmiecha się 11-letni Michał Lorenczyk. – W naszym domu na czas Światowych Dni zamieszkają dwie osoby – wyjaśnia mama Michała, pani Anna. Na rolkach do Bierunia pielgrzymowały też starsze siostry Michała, Agata i Weronika. Młodszy brat, sześcioletni Pawełek, na razie uczy się jeździć, dlatego został z tatą. – Na rolkach jeździmy codziennie razem – opowiada jedenastolatek. – To nasz WF! – śmieje się. – Bo nie chodzimy do zwykłej szkoły, tylko uczymy się w domu – wyjaśnia. – Każdy z nas ma inną technikę jazdy – opowiada dalej. – Mama pędzi szybko, wymachuje rękami, ja sporo skaczę, jeżdżę tyłem i przodem, a moje siostry slalomem między kubkami – mówi Michał. – Nigdy nie jechałem w grupie – mówi tuż przed startem. – Chcę się sprawdzić.
Cały artykuł w październikowym "Małym Gościu"
Zapraszamy do sondy:
Rolki czy hulajnoga?